Po problemach roku 2022, w 2023 rynek pojazdów dostawczych o dmc do 3,5 t ustabilizował się. W drugiej połowie popyt zrównoważył podaż. Teraz można spodziewać się rynku konsumenta. Producenci znowu będą musieli walczyć o klienta.
Na początku 2023 roku na rynek pojazdów dostawczych wciąż miała wpływ ograniczona dostępność aut. Wówczas też realizowano w dużej mierze dostawy zamówień z 2022 r. Spowolnienie gospodarcze ostudziło zapędy inwestycyjne firm. Mimo wyhamowania inflacji i uspokojenia kursów walut, nastroje inwestycyjne osłabły. Dzisiaj pojazdy są już dostępne praktycznie u wszystkich producentów, ale przedsiębiorcy nie są skłonni do powiększania flot. Ruch na rynku pojazdów dostawczych wynika w dużej mierze z wymiany już posiadanego taboru. Sytuacja więc się odwróciła w porównaniu do tego, z czym mieliśmy do czynienia jeszcze 1,5 roku temu, kiedy były chęci, a nie było czego sprzedawać…
Rok 2022 r. zaliczył spadek na poziomie prawie 16%. 2023 nie odrobił tej straty, ale wzrósł – o 3,7%. Taki poziom wzrostu można by odczytać jako stabilizację, gdyby nie to, że daleko nam jeszcze do poziomu rynku sprzed pandemii. W 2023 roku nadrobiono wszystkie zaległości. Teraz więc rynek będzie odzwierciedlał aktualne zapotrzebowanie przedsiębiorców.
Nadrabianie
Jak podaje Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM) w 2023 r. w Polsce zarejestrowano 64 522 samochody dostawcze o dmc do 3,5 t, czyli o 3,7% więcej niż przed rokiem (+2 tys. szt.). Na to złożyły się dwa przeciwne trendy. Pierwszy – to wydawanie zamówień jeszcze z 2022 r. Drugi – mniejsze zapotrzebowanie na pojazdy. Być może, gdyby nie problemy z dostępnością w 2022 r. rynek odnotowałby dużo większy spadek. Wówczas 2022 r. byłby lepszy, ale 2023 gorszy. Pandemia wpłynęła na rozwój usług kurierskich, które skorzystały na rozwoju e-handlu. Podczas największego boomu zakupów internetowych, firmy kurierskie miały problem z obsługą wszystkich przesyłek, gdyż brakowało między innymi samochodów. Robienie zakupów przez internet spowszedniało, więc należy się spodziewać rosnącego popytu na pojazdy, które sprostają nowym zadaniom.
Czas na inwestycje – rynek pojazdów dostawczych
Do tej pory branża ta w dużej mierze korzystała z pojazdów już eksploatowanych lub używanych. W końcu przyjdzie czas na inwestycje. Tym bardziej, że stoją przed nią spore wyzwania. Po pierwsze zapowiadany jest dalszy rozwój takich usług, po drugie pojazdy te często operują w centrach miast. Gdy zostaną utworzone strefy czystego transportu, operatorzy logistyczni będą musieli inwestować nie tylko w nowy tabor, ale też zeroemisyjny, żeby móc realizować dostawy na tych obszarach. Alternatywą mogą być rowery kurierskie, ale nie każdą przesyłkę można dowieźć, korzystając z takiego środka transportu.
Jedną z polskich specjalności są ekspresowe przewozy międzynarodowe. Tutaj jednak można się spodziewać spadku popytu. W przypadku aut o dmc od 2,5 do 3,5 t wymagane są już licencje przewoźnika międzynarodowego oraz licencja wspólnotowa, co pociąga za sobą szereg obowiązków i warunków do spełnienia.
Nadal jednak pozostaje mocny argument przemawiający za tego typu transportem, czyli czas przewozu, który do połowy 2026 r. nie będzie ograniczony przepisami o czasie pracy kierowcy. Po tym terminie nawet w małych pojazdach dostawczych w przewozie międzynarodowym będzie obowiązywał tachograf. Może to zrewolucjonizować branżę, wpływając na rynek pojazdów dostawczych. W związku ze zbliżającym się terminem wejścia nowych przepisów w życie, należy spodziewać się ograniczonego popytu na pojazdy dostawcze dostosowane do ruchu międzynarodowego.
Przewiduje się, że przewoźnicy będą się wycofywać z takich przewozów lub mocno je ograniczać. Będą też przerzucać część zleceń na cięższe pojazdy – bardziej ekonomiczne. Nie należy jednak spodziewać się, że tego typu usługi całkowicie znikną z rynku. Staną się po prostu droższe. Na razie widać mniejszy popyt na pojazdy dostosowane do ruchu międzynarodowego. Może to nie tyle być spowodowane widmem nowych przepisów o czasie pracy kierowców tzw. „busów”, co mniejszą liczbą frachtów, która dotyka też właścicieli cięższych flot międzynarodowych. Czytaj dalej w magazynie fleetLOG 4/2024.