Ryzyko tarapatów za jazdę z promilami stało się faktem. Od teraz można nie tylko stracić samochód, ale też zasilić rejestr dłużników BIG. Sumy są poważne. Zaległości Polaków wobec ubezpieczycieli w BIG InfoMonitor przekraczają obecnie 160 mln zł. Wśród 10 najbardziej zadłużonych osób, każdy winien jest ponad 100 tys. zł, zaś dłużnicy z „podium” nawet ok. 400 tys. zł.
Zgodnie z regulacjami obowiązującymi od 14 marca o konfiskacie pojazdu, o jego przepadku decydować będzie sąd, gdy zawartość alkoholu we krwi kierowcy przekroczy 1,5 promila. Przy spowodowaniu wypadku granica będzie niższa i wystarczy mieć powyżej 0,5 promila alkoholu we krwi, by stracić auto. Jeśli kierowca nie będzie właścicielem pojazdu, w grę wchodzi zapłata równowartości prowadzonego samochodu. To czy jest on wart kilka, czy kilkaset tysięcy złotych nie ma znaczenia.
Ale nie tylko organy ścigania i państwo wywierają presję na chętnych do jazdy na podwójnym gazie. Źle widzą to również towarzystwa ubezpieczeniowe, co także rodzi znaczące konsekwencje dla nietrzeźwych, nieodpowiedzialnych kierowców.
– Według obowiązujących już od dawna przepisów, ubezpieczyciel może się zgłosić z regresem, czyli żądać zwrotu wypłaconych odszkodowań właśnie w sytuacji, gdy ktoś spowodował szkodę prowadząc auto pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Może to zrobić również, jeśli kierowca nie ma uprawnień, używa samochodu do popełnienia przestępstwa, a także gdy ucieka z miejsca wypadku.
Agnieszka Durska, rzeczniczka Polskiej Izby Ubezpieczeń.
– W takich okolicznościach, towarzystwo wypłaci pieniądze poszkodowanym, ale będzie domaga się zwrotu od sprawcy– tłumaczy Agnieszka Durska, rzeczniczka Polskiej Izby Ubezpieczeń. – Materialne skutki takich zdarzeń mogą być bardzo poważne i sięgać nawet setek tysięcy złotych – dodaje.
Nie zapłacisz? Czeka rejestr dłużników
Jak informuje Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor, w bazie BIG rejestru jest obecnie ponad 134 tys. dłużników. Jednym z nich może stać się każdy kierowca, który nie zapłaci rekompensaty, jakiej zażąda od niego towarzystwo ubezpieczeniowe. Ubezpieczyciel wypłaca bowiem odszkodowania, ale poniesionymi przez niego kosztami i tak obciążony zostanie sprawca wypadku pod wpływem.
– Jeśli taki kierowca nie zapłaci, to ubezpieczyciel ma prawo zgłosić go jako dłużnika do prowadzonego przez BIG rejestru. Obecnie w naszej bazie jest ponad 134 tys. osób winnych pieniądze towarzystwom ubezpieczeniowym. Suma długów przekracza 160 mln zł – mówi Grzelczak.
Nie pijaństwo, lecz zapominalstwo
Co zrozumiałe, zdecydowanie powszechniejszym problemem niż szkody prowadzących pod wpływem alkoholu, są zapominalstwo i zaniedbania kierowców. Zwykle chodzi o przeoczenie lub po prostu brak pieniędzy na kolejną ratę za polisę OC, a także niedopilnowanie zawarcia umowy po kupnie samochodu lub obowiązku informacyjnego.
Agnieszka Durska przypomina, że kupując pojazd możemy skorzystać z OC zbywcy. Musimy jednak pamiętać, że taka polisa nie przedłuży się automatycznie. Lepiej więc zaraz po zakupie auta zawrzeć nową polisę. To pozwoli uniknąć ryzyka przerwy w ubezpieczeniu OC. Z kolei zbywca pojazdu musi poinformować zakład ubezpieczeń o zmianie właściciela. Niedopełnienie tego obowiązku również rodzi konsekwencje finansowe, gdyż odpowiada solidarnie z nabywcą za opłacenie składki należnej ubezpieczycielowi za ochronę od dnia sprzedaży pojazdu do dnia powiadomienia zakładu o jego zbyciu. Reguluje to dokładnie ustawa o ubezpieczeniach obowiązkowych.
Nie dostaniesz abonamentu ani kredytu
Długi wobec firm ubezpieczeniowych ma obecnie w BIG InfoMonitor ponad 134 tys. osób. Przeważnie są to mężczyźni (77 proc.), na trzech dłużników przypada tylko jedna dłużniczka. Przeciętna zaległość to 1193 zł. Rekordzista, 21 latek z Dolnego Śląska ma jednak aż 440 tys. zł długu. Tuż za nim jest kolejnych dwóch mężczyzn, 41 latek z Mazowsza z zaległością 404 tys. zł i 45 latek z Lubelszczyzny z sumą 360 tys. zł.
Bez względu na kwotę, wpadnięcie w rejestr dłużników może przeszkodzić m.in. w zaciągnięciu kredytu, pożyczki, uzyskaniu abonamentu na usługi telekomunikacyjne albo uruchomieniu franczyzowego biznesu. Wiele podmiotów na rynku sprawdza bowiem potencjalnego klienta w BIG, zanim podpisze z nim umowę.