Nowelizacja Prawa o ruchu drogowym miała uwolnić potencjał polskich centrów badawczo-rozwojowych. Przynajmniej tak sądziła branża R&D. Niestety zaproponowane przepisy zamiast polskiej pozycji pomóc, mogą ją raczej osłabić. Tymczasem rodzima motoryzacja zatrudnia blisko 400 000 osób i odpowiada za około 8% naszego PKB.
Branża motoryzacyjna ocenia propozycje Ministerstwa Infrastruktury jako uwsteczniające. Proponowane rozwiązania nazywa restrykcyjnymi, a miejscami wręcz antybiznesowymi. Uchwalenie ustawy w proponowanym kształcie może spowodować wycofanie się z Polski firm badawczo-rozwojowych z branży motoryzacyjnej. Powodem będą biurokratyczne ograniczenia i niska konkurencyjność. Zaszkodzi to polskiemu przemysłowi motoryzacyjnemu i rodzimej gospodarce.
Większe koszty i ryzyko biznesowe
– Proponowane zmiany w żaden sposób nie ułatwiają badań nad pojazdami wyposażonymi w zautomatyzowane systemy, ani nawet ich precyzyjnie nie definiują. Zamiast tego zwiększają ryzyko biznesowe i koszty prowadzenia badań. Jeśli ten projekt wejdzie w życie, uniemożliwi działalność badawczo-rozwojową na terenie Polski i zmusi inwestorów do poszukiwania rynków bardziej sprzyjających innowacjom – wskazuje Tomasz Bęben, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM).
Jakie są główne problemy zaproponowanej nowelizacji?
Jednym z kluczowych problemów nowelizacji jest brak jasnych definicji. W projekcie brakuje konkretnego rozróżnienia pomiędzy pojazdami zautomatyzowanymi i autonomicznymi> Brak też różnic oraz pomiędzy jazdami testowymi a ruchem pojazdów zautomatyzowanych i autonomicznych na polskich drogach. Przyjęto definicję pojazdu zautomatyzowanego z 2019 r. Ta sprawia, że przepisami ustawy objęte zostałyby pojazdy na poziomie L2 wg klasyfikacji SAE. To pojazdy już dostępne na polskim rynku i poruszające się po polskich drogach.
Ponadto, branża uważa za bezzasadny i zbędny wymóg uzyskiwania potwierdzenia komendy wojewódzkiej Policji i Państwowej Straży Pożarnej. Miałoby się to odbywać przed wydaniem zezwolenia dla badań testowych dla pojazdów zautomatyzowanych. Podobnie byłoby z opinią i zgodą organu zarządzającego ruchem na drodze. Utrzymanie tego zapisu rodzi ryzyko wydawania negatywnej opinii na podstawie arbitralnych decyzji osób, które nie rozumieją, że testowanie nowych systemów na drogach, kiedy pojazd pozostaje pod stałą kontrolą profesjonalnego kierowcy, stanowi mniejsze zagrożenie dla ruchu drogowego niż jego pozostali uczestnicy. Mnogość podmiotów, które będą musiały wydać stosowne opinie sprawi, że możliwość prowadzenia jazd testowych pojazdów zautomatyzowanych będzie praktycznie zablokowana.
Nowelizacja Prawa o ruchu drogowym ogranicza swobodę działania
Ustawa w nowym kształcie godziłaby również w swobodę działalności firm badawczo-rozwojowych. Przyjęte w projekcie rozwiązania nie respektują prawa przedsiębiorców do ochrony tajemnicy handlowej i własności intelektualnej. Nowelizacja nakazywałaby m.in. rejestrację przebiegu testów. Ponadto nadałaby zbyt szerokie uprawnienia Krajowemu Koordynatorowi Prac Testowych oraz obserwatorowi badań. W opinii SDCM kolejną potrzebną zmianą jest wprowadzenie nowego sposobu naliczania podatku akcyzowego.
Tomasz Bęben przyznaje, że obecnie przepisy nie określają jednoznacznie tego, czy powstaje obowiązek opłacenia akcyzy za pojazd przekazany okresowo do celów badawczo-rozwojowych. Analizy prawne wykazują, że w tym przypadku podatek jest nienależny. Przepisy w obecnym brzmieniu pozostawiają szerokie pole do interpretacji. To wprowadza dużą niepewność i ryzyko w prowadzeniu działalności badawczej. Rząd skierował do Sejmu projekt nowelizacji ustawy o podatku akcyzowym, który aktualnie jest procedowany. Przygotowany przez Ministerstwo Finansów projekt nie uwzględnił jednak postulatów przedsiębiorców. Proponowane przepisy nie poprawią znacząco sytuacji. To wielka szkoda, że po wielu latach starań branży motoryzacyjnej doczekaliśmy się nowelizacji, która nie spełnia uzasadnionych i pożądanych rozwiązań oczekiwanych przez przedsiębiorców z segmentu B + R w motoryzacji. Stawia to firmy z Polski w gorszej pozycji, gdy chodzi o konkurencyjność na rynku europejskim i globalnym.
Oprócz proceduralnych trudności, projekt w zaproponowanym kształcie przewiduje szereg trudnych, a nawet niemożliwych do spełnienia wymagań. To np. wskazanie konkretnych dróg, po których będzie poruszał się pojazd testowy, czy wymóg montowania systemów rejestracji przebiegu badania testowego (obowiązuje od 2024 r.). Podanie obszaru i lokalizacji przejazdów w tak długim horyzoncie czasowym jest niemożliwe. To dlatego, że prowadzenie badań jest ściśle uzależnione od wielu czynników np. od panujących warunków atmosferycznych. Ponadto nowelizacja zakłada, że obszar testów będzie zawężony do zaledwie pięciu z szesnastu województw.
Postulaty branży zignorowano
Przedstawiciele branży motoryzacyjnej wskazują, że nie zostały uwzględnione ich postulaty dot. rejestracji profesjonalnej. Nadal pojazdu z rejestracją profesjonalną nie będzie mógł prowadzić kierowca niezatrudniony u organizatora badań testowych. Uniemożliwi to firmom badawczo-rozwojowym zlecanie w formie umowy cywilnoprawnej realizacji jazd testowych przez profesjonalnych kierowców zatrudnionych w specjalistycznych firmach.
Ważność zezwolenia projekt przewiduje na zaledwie 12 miesięcy. Przy czasochłonności i braku pewności co do finalnej decyzji oraz jej kosztu nie jest ona adekwatna do realiów. Ponadto sprawia, że procedura jest zdecydowanie nadmiernym obciążeniem dla przedsiębiorcy. Przedsiębiorcy postulują ważność zezwolenia na 36 miesięcy lub co najmniej 24 miesiące.
Po co rozwijać pojazdy automatyczne?
Zmiany w ustawie były niezbędne, aby stworzyć w Polsce warunki do testowania na drogach publicznych pojazdów zautomatyzowanych, Chodziło też o efektywne wdrażanie do produkcji systemów automatyzujących funkcje kierowania i kontrolę nad takimi pojazdami. Dzięki temu branża B+R zyskałaby szansę na badanie i wdrażanie rozwiązań zwiększających bezpieczeństwo na polskich drogach. Prostsze prawo w tym zakresie przyciągnęłoby również inwestorów zagranicznych.
Mówimy tu również o poprawie bezpieczeństwa na drogach. Automatyzacja funkcji kierowania i kontroli nad pojazdami skraca czas reakcji kierowcy na różne, niespodziewane sytuacje na drodze. W ten sposób redukuje liczbę kolizji i wypadków drogowych. To jedna z najlepszych ścieżek prowadzących do podniesienia poziomu bezpieczeństwa na polskich drogach.
W segmencie B&R w branży motoryzacyjnej zatrudnionych jest wiele tysięcy polskich inżynierów, absolwentów polskich uczelni politechnicznych. Uniemożliwienie rozwoju centrów badawczo-rozwojowych pozbawia tych ludzi pracy i perspektyw zawodowych w Polsce, zmuszając do poszukiwania zatrudnienia za granicą.
– Rozwój technologii motoryzacyjnych wymaga testów w rzeczywistych warunkach drogowych. Zamknięte tory to jedynie początkowa faza rozwoju systemu – pozwalają na eliminację podstawowych błędów, ale nie umożliwiają przejścia do seryjnej produkcji. Brak odpowiednich regulacji w Polsce sprawi, że centra badawczo-rozwojowe przeniosą swoje działania do krajów oferujących lepsze warunki prawne – dodaje Tomasz Bęben.