W 2023 roku pojazdy dostawcze IVECO o dmc od 3,49 do 7,2 t zanotowały 10% spadek sprzedaży. Co się do tego przyczyniło, jak firma zamierza odrobić tę stratę i jaki wpływ na tegoroczne wyniki sprzedaży będzie miał nowy Daily, pytamy Mirosława Gołaszewskiego, light & medium business line managera w IVECO Poland.
W 2023 r. rynek pojazdów dostawczych o dmc do 3,5 t zanotował 3,7% wzrostu. To normalizacja rynku czy zapowiedź zbliżającego się kryzysu?
Myślę, że mamy do czynienia z normalizacją. Po dużych skokach w latach 2022 i 2023, czyli nadrabianiu tego, co nam zabrał covid, sytuacja się unormowała. Nie sądzę, żeby w najbliższym czasie rynek pojazdów dostawczych zanotował duże spadki.
Nie było w ubiegłym roku problemów z dostępnością pojazdów dostawczych IVECO?
Mieliśmy swoje wyzwania, przede wszystkim ze względu na ograniczenia produkcyjne spowodowane dużą liczbą zamówień. Klienci są. Rynek nadal jest. Wierzymy, że w tym roku sytuacja się znormalizuje i będziemy mogli zrealizować 100% dostaw.
Czy spadek na poziomie 10% to efekt tylko braku mocy produkcyjnych?
To wynika też z faktu, że inni producenci pojazdów nadrabiali jeszcze braki w dostępności pojazdów z lat 2021–2022. Są marki, które dostarczają sporą część swojej produkcji do branży kurierskiej. W zeszłym roku rynek urósł właśnie takimi dostawami – najlepiej sprzedawały się lekkie furgony przednionapędowe do obsługi przesyłek kurierskich. Nasza specjalizacja to pojazdy w segmencie powyżej 3,5 do 7,2 t.
Po boomie e-commerce podczas pandemii, rynek ten zanotował spadek. Pewnie można dzisiaj powiedzieć, że się ustabilizował. Czy ta zmiana wpłynęła też na rynek pojazdów dostawczych?
Dziś rzeczywiście ten rynek się ustabilizował, ale też przechodzimy zmianę mentalną w sposobie robienia zakupów. Zamawiamy przez internet towary, które kiedyś kupowaliśmy tylko w sklepie, nawet takie jak meble. Wydaje mi się więc, że ta stabilizacja jest chwilowa. Rynek e-commerce, który zawsze promował bardzo lekkie furgony, wchodzi teraz w fazę, w której będzie potrzebował też cięższe rozwiązania. Ten trend będzie powodował wzrost zapotrzebowania na konstrukcje 5- i 7-tonowe, gdzie jesteśmy bezkonkurencyjni.
Czy widać już konsekwencje wprowadzenia w 2026 r. tachografów w pojazdach dostawczych? Firmy chcą wykorzystać jeszcze te dwa lata i inwestują w nowe pojazdy, czy wprost przeciwnie – wygaszają tę działalność u siebie?
Obserwujemy dzisiaj obydwa te warianty. Silniejszym trendem wydaje się aktualnie przesuwanie transportu w kierunku cięższych pojazdów. Klient wie, że będzie obowiązywał tachograf, więc wychodzi z założenia, że warto zrobić krok dalej i zatrudnić kierowcę z kategorią prawa jazdy C oraz zainwestować w cięższe pojazdy – czyli 5- lub nawet 7-tonowe. Było to widoczne w zeszłym roku, chociażby segment 7-tonowych pojazdów wyraźnie wzrósł, trochę kosztem segmentu o dmc do 3,5 t. Ma to związek właśnie z oswajaniem przez firmy rzeczywistości transportowej już niedługo opartej w tym segmencie o tachografy.
Czyli w waszym wypadku to duża szansa na zwiększenie sprzedaży. W segmencie powyżej 3,5 t konkurencja jest znacznie mniejsza…
W IVECO w pojazdach dostawczych o dmc powyżej 5 t jesteśmy bardzo mocni. Po pierwszym kwartale w segmencie podwozi nasz udział to niemal 35% i jesteśmy na 1. miejscu. Natomiast, w segmencie od 3,5 do 5 t z racji naszej technicznej przewagi, jesteśmy ogromnym beneficjentem takiej zmiany.
Daily po raz kolejny jest drugim najczęściej wybieranym modelem na rynku pojazdów dostawczych o dmc do 3,5 t. Z czego wynika ta przewaga?
Daily ma swoje niezaprzeczalne zalety. Jedną z nich jest konstrukcja na ramie. Ten samochód jest bardziej wytrzymały niż pojazdy o konstrukcji samonośnej. Jako jedyni na rynku oferujemy w pojazdach dostawczych też 3-litrowy silnik Diesla, zgodny z obecnymi normami. To szczególnie ważne w ciężkich i dalekodystansowych transportach. Dzięki temu zużycie paliwa jest niższe, a transport bardziej opłacalny.
Właśnie wchodzi na rynek kolejny model Daily, a zazwyczaj taka zmiana łączy się z wyższą ceną i niższym popytem na dany model. Czy obawiacie się utraty udziałów w rynku pojazdów dostawczych?
Nie obawiamy się tego. Przede wszystkim racjonalnie wprowadzamy nasze zmiany modelowe na rynek. W tym roku wszystkich producentów dotkną zmiany w pojazdach z powodu wprowadzenia standardu GSR-B (General Safety Regulations), czyli zestawu systemów bezpieczeństwa, które będą musiały być zamontowane w każdym nowym samochodzie o dmc powyżej 3,5 t. Te wymagania pociągną za sobą zmiany cen na całym rynku, nie tylko u nas. Nowy model wprowadzamy mając pełną świadomość, że rynek jest zupełnie inny niż jeszcze 2 lata temu.
Od kiedy można zamawiać najnowsze Daily?
Nowe IVECO Daily można zamawiać od grudnia 2023. Od lutego 2024 r. można też zamawiać nowe eDaily, czyli pojazd z napędem elektrycznym oraz Daily 4×4. Mamy więc dostępną już pełną gamę. Dostawy tych pojazdów powinny się rozpocząć w maju. W czerwcu przestajemy produkować poprzedni model, właśnie z racji wprowadzenia nowych przepisów dotyczących standardu GSR.
Z roku na rok rośnie sprzedaż pojazdów dostawczych z napędem elektrycznym, natomiast o dostawach eDaily nic nie słychać. Ile dostarczyliście takich pojazdów w 2023 r. i do kogo trafiły?
Dostawy eDaily rozpoczęliśmy w zeszłym roku. Pierwsze egzemplarze tego modelu trafiły do firmy wynajmującej pojazdy Petit Forestier. W sumie dostarczyliśmy tam 20 sztuk. To jest część dużego europejskiego kontraktu na dostawę 2000 szt., o którym mówiliśmy podczas targów IAA w Hanowerze w 2022 roku.
W Polsce rzeczywiście później zaczynamy dostawy tych pojazdów niż inne marki. Ale nie stało się to bez powodu. Tak naprawdę wprowadzamy na rynek pojazd, który możemy nazwać produktem 2.0., czyli dopracowaną wersję elektrycznego bliźniaka naszego bestsellera.
Czy pojawiają się zapytania dotyczące eDaily? Rynek jest zainteresowany tym modelem?
Rynek jest bardzo zainteresowany, jednak jest wiele elementów, które hamują rozwój elektromobilności w segmencie dostawczym. Tu, gdzie my widzimy swoją przewagę, czyli w segmencie o dmc 5–7 t, rynek czeka na programy wsparcia państwowego w dofinansowaniu zakupu pojazdów zeroemisyjnych. W lekkim segmencie mamy zapytania od dużych firm. Klient retailowy przychodzi do nas, gdy jest przekonany, że chce zelektryfikować swój biznes. Często posiada już instalację fotowoltaiczną, argumentem jest relatywnie tania energia. Rynek ten dopiero zaczyna się rozwijać. Świadomość wykorzystania rozwiązań elektrycznych czy szerzej – ekologicznych na szczęście szybko w Polsce rośnie.
Czy sytuacja z komponentami się znormalizowała, czy nadal są problemy z miejscami na linii produkcyjnej?
Rynek się zmienił i w związku z tym dochodzimy do tej normalizacji, o której mówiłem wcześniej. Nadal pojawiają się wyzwania dotyczące dostaw komponentów. Szczególnie dotyczy to pojazdów elektrycznych, gdzie dużo komponentów pochodzi z Azji, więc czas transportu jest istotny. Myślę, że na koniec tego roku, będziemy mogli powiedzieć, że produkcja rzeczywiście jest w 100% ustabilizowana, taka, jak przed okresem zawirowań.
Czy strefy czystego transportu w miastach mogą wyraźnie pobudzić popyt na elektryczne dostawczaki?
Absolutnie tak. Na to rzeczywiście czekamy. To wprost zmotywuje klientów do zainteresowania cichym i czystym transportem. Dziś klienci operujący w centrach miast nie czują jeszcze konieczności tej zmiany. Strefy czystego transportu wymuszą większy popyt na rozwiązania bardziej ekologiczne.
Czy dzisiaj floty są gotowe na elektryfikację?
Zdecydowanie tak. Duże floty od dawna już testują różne rozwiązania. Oczywiście pierwszym krokiem dla flot było wprowadzenie samochodów osobowych. Pozwoliło to sprawdzić, jak te rozwiązania wypadają podczas eksploatacji. Przeniesienie tych doświadczeń na samochody dostawcze, a później ciężarowe wiąże się jedynie ze zrozumieniem właściwości takiego pojazdu. Trzeba go rozsądnie wykorzystywać, odpowiednio dobierając trasy i zadania. Dobrym przykładem są tutaj firmy kurierskie.
Jak zapowiada się ten rok na rynku pojazdów dostawczych. Jakie są szanse i zagrożenia?
W tym roku rynek powinien być stabilny, podobny do tego, co miało miejsce w zeszłym roku. Pojawiają się jednak pewne zagrożenia. Początek roku jest bardzo powolny. Klienci przeciągają decyzje zakupowe. Być może dzieje się na rynku coś, co będzie skutkować pogorszeniem sytuacji. Nie sądzimy jednak, że korekta może być taka jak w pojazdach ciężkich, gdzie przewidywany spadek może wynosić nawet 20% rejestracji.
Z czego wynika ten optymizm?
Popyt jest. To co wygenerował e-commerce – nie znika. Ludzie, którzy w związku z konfliktem za naszą wschodnią granicą przybywają do Polski, potrzebują na co dzień towarów, które są dostarczane głównie przez lekki transport. To bufor bezpieczeństwa dla takiego transportu. Hamulcem jest zmieniający się klimat, obecnie dość niestabilnej polityki, co utrudnia podejmowanie decyzji. Nie mamy jednak do czynienia z sytuacją, w której klienci nie chcieliby wymieniać taboru. To jest najwyżej kwestia przesunięcia decyzji o kilka tygodni lub miesięcy.
Rozumiem, że w tym roku będą raczej wymiany taboru niż inwestycje?
Wymiany. Nie przewidujemy w tym roku dynamicznych wzrostów, ponieważ panuje atmosfera niepewności. Wszystko jednak może się zmienić w związku z sytuacją geopolityczną. Nasz wschodni sąsiad będzie potrzebował inwestycji w związku z odbudową kraju i to będzie dla nas ogromna szansa. Najpierw jednak musi się zakończyć konflikt.
Dzisiaj nie widzę czynników, które by powodowały, że w krótkim czasie wolumeny szybko wzrosną.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Katarzyna Dziewicka
Zobacz też – Raport: Rynek pojazdów dostawczych. Trendy i prognozy 2024.