Przewoźnicy w Polsce nie negocjują kontraktów, nawet gdy zawierają skrajnie niekorzystne, a nawet niezgodne z prawem zapisy. Związek Pracodawców Transport i Logistyka Polska (TLP) właśnie opublikował wyniki badania. Wnioski są niepokojące. Wynika z nich, że przemoc kontraktowa rozpowszechniła się w transporcie.
– Wyniki ankiety pokazują brutalną prawdę: polska branża transportowa coraz częściej funkcjonuje w warunkach gospodarczej przemocy, gdzie przewoźnik – zamiast być partnerem – staje się stroną podporządkowaną, bez realnego wpływu na warunki współpracy. To nie jest już nierównowaga – to systemowe nadużycie, które niszczy fundamenty rynku i bezpieczeństwo całego łańcucha dostaw – zauważa Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska.

Przemoc kontraktowa w liczbach – wyniki ankiety TLP (2025)
W badaniu udział wzięły firmy z całej Polski, realizujące przewozy krajowe i międzynarodowe. Wyniki są alarmujące.
Umowy krzywdzące – aż 95% firm nie ma złudzeń
95% ankietowanych wskazuje, że treść umów lub zleceń przewozowych zawiera zapisy jawnie niekorzystne lub krzywdzące dla przewoźnika. Mowa m.in. o nierównym rozłożeniu obowiązków, odpowiedzialności czy kar, a także o pomijaniu interesu przewoźnika w całym procesie współpracy.
– Nie akceptujesz warunków zlecenia, wypadasz z gry, a towar zawiezie ktoś inny – to rzeczywistość, w której funkcjonuje dziś większość firm transportowych – dodaje Maciej Wroński.– Na dodatek rynkową przewagę naszych kontrahentów wzmacnia długotrwały, 2 letni, kryzys na rynku przewozów drogowych w Europie.

Bez negocjacji – 88% umów „z automatu”
Aż 88% firm deklaruje, że nie ma realnego wpływu na treść kontraktu. Dokumenty są jednostronne, przesyłane przez zleceniodawców i traktowane jako „niepodlegające negocjacji”. Oznacza to, że przewoźnik nie ma szansy zadbać o bezpieczeństwo własnego biznesu – musi godzić się na warunki, by „nie stracić zlecenia”.

Bez wynagrodzenia – 74% firm musi robić więcej, za darmo
– Trzy czwarte ankietowanych przewoźników wskazuje, że przewoźnicy i ich kierowcy są obciążani dodatkowymi obowiązkami, wykraczającymi poza usługę transportu: załadunkiem, rozładunkiem czy obsługą należącego do kontrahenta wózka widłowego –dodaje Beata Gorczyca, dyrektor ds. komunikacji Transport i Logistyka Polska. – Co gorsza bez dodatkowej zapłaty, odpowiedniego przeszkolenia czy zabezpieczenia ryzyka. Zleceniodawcy przerzucają odpowiedzialność, a przewoźnik traci czas, zasoby i pieniądze.

Kary nawet za cudze błędy – przemoc kontraktowa
Ponad 56% firm potwierdza, że w umowach występują kary umowne nakładane za każde opóźnienie, nawet jeśli wynika ono z winy klienta, warunków na drodze, przestoju w załadunku czy sytuacji losowej (np. awarii, wypadku czy kontroli granicznej). Oznacza to, że przewoźnik może być ukarany nawet wtedy, gdy zrobił wszystko zgodnie z umową i przepisami.

Kary wyższe niż wartość zlecenia
– Ponad 60% firm spotkało się z zapisami o karach umownych przekraczających wartość zlecenia. A to znaczy, że przewoźnik może nie tylko nie otrzymać wynagrodzenia za wykonaną usługę, ale także zostanie zmuszony do dołożenia do tej usługi – zapłaty dodatkowej kwoty na rzecz swojego kontrahenta. W skrajnych przypadkach jedna nieprzewidziana sytuacja może zniszczyć małą firmę, zwłaszcza przy niewielkich marżach i rosnących kosztach – tłumaczy Maciej Wroński.

46% firm spotyka się z brakiem odpowiedzialności zleceniodawców
Prawie połowa przewoźników ma do czynienia z sytuacją, w której nadawca, załadowca lub odbiorca, nie ponoszą odpowiedzialności za błędy i zaniedbania, które wywołały szkody po stronie przewoźnika. Kontrahenci przewoźników nie ponoszą także odpowiedzialności za naruszenia zasad i warunków przewozu drogowego, do których doszło z ich winy. W efekcie cała odpowiedzialność za transport, dokumentację, czas, skutki opóźnień oraz za ewentualne naruszenia spada na jedną stronę – przewoźnika.

Kto odpowiada za tę sytuację?
Na pytanie o przyczyny tej patologii przewoźnicy odpowiadają jednoznacznie.
- 59% wskazuje zleceniodawców, którzy wykorzystują swoją przewagę rynkową i presję czasu.
- 38% twierdzi, że odpowiedzialność leży po obu stronach, ale wynika to z braku realnej alternatywy.
- Tylko 2% respondentów uważa, że winni są sami przewoźnicy – bo godzą się na wszystko „byle jechać”.
Przemoc kontraktowa – konsekwencje
Zarówno TLP, jak i eksperci branżowi ostrzegają, że obecna sytuacja prowadzi do głębokich naruszeń prawa oraz degeneracji całej branży transportowej. Konsekwencje są poważne.
- Zagrożenie bezpieczeństwa ruchu drogowego – z powodu nacisku na naruszanie przepisów o czasie pracy kierowców.
- Obchodzenie przepisów prawa pracy i wynagrodzeń – przez nielegalne praktyki i zaniżanie kosztów.
- Upadłość firm – które nie są w stanie udźwignąć ryzyka wynikającego z jednostronnych zapisów kontraktowych lub sprostać nieuczciwej konkurencji.
- Zepsuty rynek – gdzie najważniejsze staje się uległość wobec silniejszego, a nie rzetelność.
TLP: trzeba przeciwdziałać patologii
– Nie mamy już do czynienia z „twardym biznesem”. To czysta przemoc gospodarcza, która dotyka setek tysięcy kierowców i przedsiębiorców. Branża, opinia publiczna i władze państwowe nie mogą już dłużej milczeć i udawać, że nic się nie dzieje. Czas na przeciwdziałanie tej patologii – apeluje Maciej Wroński.
Związek Transport i Logistyka Polska zapowiada: przekazanie wyników badania do dyspozycji władz publicznych oraz do Urzędu Ochrony konkurencji i Konsumenta, a także do organizacji międzynarodowych monitorujących standardy pracy i konkurencji.
TLP spróbuje także stworzyć pozytywne standardy, zachęcając do ich stosowania kontrahentów przewoźników. Nadawcy mogliby wykorzystywać je zarówno do budowania swojego pozytywnego wizerunku, jak do budowania swojej przewagi konkurencyjnej.
LINK DO PEŁNEGO RAPOTU TLP: tutaj