Citroën, Peugeot, Fiat, Opel i Vauxhall, czyli marki należące obecnie do koncernu Stellantis przedstawiły zmodernizowaną gamę samochodów dostawczych. Sprawdzamy, jak jeżdżą.
Główne zmiany polegają na wprowadzeniu w całej gamie cyfrowych wskaźników, uzupełnieniu wyposażenia o nowe systemy ułatwiające i uprzyjemniające jazdę oraz podrasowaniu wersji elektrycznych, aby podnieść ich zasięg. Nowością są średnie i duże modele dostawcze w odmianie z wodorowymi ogniwami paliwowymi.
W Rüsselsheim trwa właśnie pokaz nowej gamy. Tworzą ją Citroëny: Berlingo, Jumpy i Jumper; Peugeoty: Partner, Expert i Boxer; Fiaty: Doblò, Scudo i Ducato oraz Ople i Vauxhalle Combo, Vivaro i Movano. Samochody te różnią się od siebie głównie znakiem firmowym i szczegółami stylizacji, a także dostępnością określonego wyposażenia, w zależności od marki i rynku. Warianty elektryczne mają zwykle dodane „e” na początku nazwy, np. e-Partner czy e-Ducato. Wyjątkiem jest Citroën, który przy odmianach elektrycznych stawia swoje charakterystyczne „ë”, np. ë-Berlingo czy ë-Jumper. Z kolei Opel i Vauxhall preferują nazewnictwo typu Combo Electric. Obie marki należały dawniej do General Motors i od lat oferują bliźniacze modele, z tym że Vauxhall głównie w Wielkiej Brytanii.
Nie mniej niż 100 KM
W najmniejszych dostawczakach Berlingo, Partner, Doblò i Combo stosowane są silniki benzynowe 1,2 l o mocy 110 KM oraz wysokoprężne 1,5 l o mocy 100 lub 130 KM. Średnie samochody Jumpy, Expert, Scudo i Vivaro mają wyłącznie diesle 1,5 l o mocy 120 KM lub 2-litrowe o mocy 140 lub 180 KM. Duże modele Jumper, Boxer, Ducato i Movano napędzane są silnikami wysokoprężnymi o pojemności 2,2 l i mocy 120, 140 lub 180 KM. W całej gamie do wyboru są ręczne skrzynki ręczne o 6 przełożeniach lub 8-biegowe „automaty”. Przekładnie automatyczne są oferowane z mocniejszymi wariantami silników.
W małych i średnich modelach elektrycznym typu ë-Berlingo i ë-Jumpera pracują silniki o mocy 136 KM (100 kW). Małe wyposażono w baterię o pojemności 50 kWh (zasięg do 340 km), a średnie 50 kWh (zasięg do 224 km) lub 75 kWh (zasięg do 350 km). W obu standardem jest ładowarka pokładowa o mocy 7,4 kW, opcją 11-kilowatowa. Samochody te można również doładować za pomocą ładowarki prądu stałego o mocy do 100 kW.
W dużych są teraz silniki o mocy 270 KM (200 kW). To przeszło dwukrotny wzrost mocy w stosunku do poprzedniej wersji elektrycznej. Zamiast poprzednio oferowanych baterii o pojemności 37 i 70 kWh jest jeden tylko, duży wariant 110 kWh. Standardem jest ładowarka pokładowa o mocy 11 kW. Ponadto samochody te można ładować prądem stałym o mocy do 150 kW. Zasięg dochodzi do 420 km.
Ładowność małych, średnich i dużych modeli elektrycznych wynosi odpowiednio: do 781 kg, do 1260 kg oraz do 1500 kg. Zasilanie akcesoriów ułatwia elektryczna przystawka e-PTO, która ma postać złącza, pozwalającego zasilać dodatkowe urządzenia z baterii trakcyjnych. Aby zaoszczędzić energię do ogrzewania kabin wykorzystano pompę ciepła.
Wodór dla tych, którym się spieszy
Dla użytkowników zainteresowanych pojazdami niskoemisyjnymi, którym zależy na maksymalnym wydłużeniu zasięgu i skróceniu czasu uzupełniania energii, przewidziano warianty wodorowe. Będą oferowane w gamie średnich i dużych modeli. Tym pierwszym zapewnią zasięg do 400, a drugim do 500 km.
Duże, wodorowe dostawczaki mają ogniwo o mocy 45 kW oraz silnik elektryczny o mocy 110 kW i baterię o użytecznej pojemności 11 kWh. Można ją doładować z sieci. Wodór przechowywany jest w czterech zbiornikach pod ciśnieniem 700 barów. Mieszczą one łącznie 7 kg wodoru. Zbiorniki umieszczono w podłodze między osiami. Przed nimi pod kabiną znajduje się bateria trakcyjna. Czas tankowania wynosi około 5 minut.
Duże modele z napędem wodorowym będą oferowane jako furgony w wersji L2H2 i L4H3 o objętości ładowni odpowiednio 13 i 17 m3. Ładowność dochodzi do 1300 kg.
Pełne wykorzystanie możliwości elektrycznych układów napędowych ułatwiają tryby jazdy. Manetki pod kierownicą pozwalające regulować siłę rekuperacji, a tym samym spowalniania pojazdu.
Telefon w samochodzie, samochód w telefonie
We wszystkich modelach Stellantis wprowadził wskaźniki cyfrowe. Pojawiły się również 10-calowe ekrany inforozrywki. Łatwiejsza jest również integracja smartfona z systemem samochodu. Służy do tego Smartphone Station z odpowiednią aplikacją. Sprawia ona, że menu telefonu jest widoczne w zestawie wskaźników. Można się po nim poruszać za pomocą przycisków na kierownicy. Zestaw kamer Dynamic Surround Vision ułatwia jazdę w gęstym ruchu i manewrowanie. Duże vany oferują możliwość jazdy autonomicznej na poziomie 2. Zapewnia to tempomat adaptacyjny z aktywnym systemem utrzymania w pasie ruchu i możliwością automatycznego przesuwania samochodu w korku. Wszystkie nowe modele mają reflektory LED.
Stellantis proponuje telematykę, która jest szczególnie przydatna podczas użytkowania wersji elektrycznych. Dzięki niej łatwiej planować pracę i przebieg trasy z uwzględnieniem zasięgu i możliwości doładowania, a także sterować samym ładowaniem. Ponadto możliwe jest dokonywanie zdalnych aktualizacji oprogramowania.
Jeden do jednego?
Pod względem funkcjonalnym, samochody, które oferuje Stellantis, nie zmieniły się znacząco. Gama wersji pozostała nienaruszona. Fiat szczyci się wręcz, że elektryczne E-Ducato w całości zastępuje wersję spalinową we wszystkich dotychczasowych zadaniach.
Ponieważ są to konstrukcje opracowane w dużej mierze przez Francuzów, nie brakuje w nich pomysłowych skrytek w kabinie i akcesoriów w ładowni. Są wśród nich np. ruchome klapy w ściance działowej umożliwiające przewóz długich przedmiotów. Fotele można złożyć, uzyskując w ten sposób większa przestrzeń. Do dyspozycji są też poręczne, rozkładane i obracane stoliki do pracy z laptopem czy wypełniania dokumentów. Aranżacja tablic rozdzielczych ułatwia rozlokowanie przedmiotów używanych na co dzień. Dostęp do najczęściej używanych funkcji ułatwiają przyciski i pokrętła. Menu cyfrowych wskaźników i ekranu multimediów jest czytelne. Co ważne, nawet w najmniejszych furgonach można zamówić dwuosobową kanapę pasażerską. Akurat w tych autach jest to rozwiązanie pomocnicze, przydatne na krótkich dystansach, ale zwiększa ich możliwości.
Ogółem odświeżona gama składa się z 12 modeli. Stellantis określa ją wspólnym mianem Pro One, co ma oznaczać, że dociera ona do profesjonalistów. Przy czym firma nie ukrywa, że wolałaby, aby zawodowcy decydowali się na warianty elektryczne, z którymi wiąże duże nadzieje.
Więcej o nowych samochodach Stellantisa już wkrótce w magazynie fleetLOG.