W jakim stopniu na rynek pojazdów dostawczych w 2023 r. wpłynął brak ich dostępności, czy MAN TGE Next Level jest szansą na zwiększenie udziałów w rynku oraz co najsilniej będzie oddziaływało na ten rynek w tym roku, pytamy Grzegorza Rogalewicza, dyrektora sprzedaży pojazdów dostawczych w MAN Truck & Bus Polska.
W 2023 r. rynek pojazdów dostawczych zanotował 3,7% wzrostu. To normalizacja rynku czy efekt zbliżającego się kryzysu?
Myślę, że ten wzrost odpowiada potrzebom rynku w 2023 r. Pandemia i problemy z łańcuchami dostaw, wzrost cen komponentów, energii i paliw spowodowały, że koszty produkcji znacząco się podniosły. Wzrosły więc też ceny. Myślę, że musi minąć trochę czasu, zanim świadczone przez klientów usługi i produkowane towary nadążą za tymi podwyżkami. Z tego punktu widzenia wydaje mi się, że potencjał nadal jest w rynku. Wzrost na poziomie 4% nie był przypadkowy, a pierwsze miesiące tego roku potwierdzają, że wzrosty będą na podobnych poziomach.
Czy na wielkość tego rynku nie miała też wpływu dostępność pojazdów?
Oczywiście. Sytuacja po covidzie jeszcze nie wróciła do normy. Nadal są przerwane łańcuchy dostaw i brakuje niektórych komponentów. Samochód składa się nawet z kilkunastu tysięcy części i wystarczy, że brakuje kilku, które nie są łatwe do zastąpienia, by produkcja stanęła. My też doświadczaliśmy wielu ograniczeń produkcyjnych w 2023 r. Zapotrzebowanie na nasze samochody było znacznie wyższe niż byliśmy w stanie ich dostarczyć. Nie wszystkie zamówienia z roku 2022 zostały zrealizowane właśnie w związku z brakiem komponentów.
Jaki procent zamówień w wyniku tych braków nie został zrealizowany w 2023 roku?
To są pojedyncze samochody, głównie ze specjalistycznymi zabudowami lub nietypowymi wariantami napędów, ale również w 2024 r. nie wszystkie typu pojazdów, a tych mamy ok. 70, są natychmiast dostępne. Pomimo znacznego postępu w dostępności w ostatnim czasie, zdarzają się również przypadki, gdzie na zamówiony pojazd trzeba czekać kilka miesięcy.
Jakie pojazdy klienci najczęściej zamawiali w zeszłym roku?
Samochody dostawcze MAN Van są cenione przez wielu klientów, naprawdę z bardzo wielu branż. Jako firma z ponad stuletnią tradycją na rynku pojazdów użytkowych mamy w ofercie szeroką gamę sprawdzonych rozwiązań. Nasze wieloletnie doświadczenie, również z nietypowymi zabudowami czy wariantami oraz zaufanie, jakim obdarzają nas nasi klienci, skutkuje bardzo wysokim, ponad 60% udziałem samochodów ze specjalistycznymi zabudowami. Dlatego w przeciwieństwie do większości naszych konkurentów, standardowe furgony stanowią mniejszość w naszej sprzedaży.
W 2022 roku dostarczyliście 122 minibusy, w 2023 – 66. Z czego wynika taka korekta?
Mówimy tu o danych rejestracyjnych, które zwykle różnią się od rzeczywistej sprzedaży. Jednak należy wspomnieć, że od 2022 roku sukcesywnie wprowadzamy najnowsze warianty silników, które zużywają nawet 1,5 do 2 l mniej paliwa, a ich emisje CO2 są znacząco niższe. Ostatnim typoszeregiem, który doczekał się nowych silników, była ciężka wersja MAN TGE, z kołami bliźniaczymi – typowa dla rynku minibusów. Tutaj dopuszczalna masa całkowita to 5,5 t lub więcej. Dostosowanie nowego silnika i wszystkie konieczne testy tego wariantu trwały 9 miesięcy. Dlatego w roku 2023 dysponowaliśmy tylko ograniczoną liczbą samochodów, co znalazło odzwierciedlenie w rejestracjach. Wielu klientów czekało z zamówieniami właśnie na najnowszy wariant oszczędnego silnika z MAN-a TGE.
Mogę zapewnić, że w 2024 roku liczba zarejestrowanych pojazdów MAN TGE w wariancie mikrobus będzie znacznie większa niż w roku 2023.
Już to widać w tegorocznych zamówieniach?
Oczywiście. Mówię to na podstawie danych dotyczących realizowanych zamówień i już zrealizowanych dostaw. Zabudowa pojazdu typu minibus trwa zwykle wiele tygodni, ponieważ są to specjalizowane, zaawansowane zabudowy, których wykonanie wymaga dużego nakładu pracy i czasu. Od momentu dostawy auta do firmy zabudowującej do sprzedaży kompletnego minibusa może minąć nawet 6 miesięcy. My natomiast już obserwujemy, że dostawy, które realizujemy od zeszłego roku przyniosą widoczną zmianę w statystykach rejestracji w tym segmencie w drugiej połowie tego roku.
W tym roku ma trafić na rynek nowy MAN TGE Next Level. Kiedy będzie można go zamawiać?
Właściwie już można zamawiać nowego TGE Next Level. Będzie dostarczany do klientów od lipca. Po kwietniowej premierze online, w maju w Mediolanie na targach Transpotec, MAN TGE Next Level będzie prezentowany po raz pierwszy na żywo. Spodziewam się, że do Polski pierwsze samochody trafią pod koniec czerwca.
Ile już zostało zamówionych modeli MAN TGE 2025?
Mamy zamówienia na co najmniej kilkaset samochodów.
Ile więcej trzeba zapłacić za model MAN TGE Next Level w porównaniu z dotychczasowym modelem?
Nowy model jest oczywiście droższy, ale warto zaznaczyć, że ma też nieporównywalnie wyższy standard. MAN TGE Next Level 2025 przeszedł zasadniczą zmianę, która dotyczy najważniejszych podzespołów samochodu, włączając w to silniki, skrzynie biegów, układy hamulcowe i kierownicze. Zmieniło się też wnętrze, system multimedialny, ogrzewanie i klimatyzacja oraz elementy poszycia zewnętrznego. Jest też dużo więcej systemów bezpieczeństwa oraz przede wszystkim cała architektura elektroniczna.
Czyli można powiedzieć, że mamy do czynienia już z drugą generacją MAN TGE?
To jest druga generacja, dlatego nazywamy ją Next Level – kolejny poziom.
Z roku na rok rośnie sprzedaż pojazdów dostawczych z napędem elektrycznym i tu mam wrażenie, że konkurencja zaczęła was wyprzedzać pod względem dostaw tych pojazdów. Zostaliście w tyle?
MAN eTGE cieszy się naprawdę dużą popularnością. Trzeba pamiętać, że w tym samochodzie, zgodnie z filozofią MAN-a „customer first” (klient przede wszystkim), dostarczamy w standardzie wszystkie dostępne fabrycznie opcje. Do tego opracowaliśmy system wydajnego silnika, który konsumuje bardzo małą ilość energii. Bateria, którą dzisiaj dysponujemy ma 36 kWh pojemności. Oferujemy również model, który ma dodatkową baterię. Wówczas łącznie jest do dyspozycji 60 kWh, a możliwy zasięg to nawet 280 km. Mamy zatem również propozycję dla klientów, których dzienne przebiegi przekraczają 200 km.
Czy strefy czystego transportu w miastach mogą wyraźnie pobudzić popyt na elektryczne dostawczaki?
Oczywiście. Wjazd do stref będzie płatny dla samochodów, które nie spełnią wyznaczonych norm emisji. A te normy emisji z każdym rokiem będą podnoszone. W związku z tym klienci, którzy zainwestują w pojazdy zeroemisyjne dzisiaj, mogą być pewni, że przez następne lata wjazd do stref będzie bezproblemowy i bezpłatny. Warto też przypomnieć, że już dzisiaj samochody elektryczne w dużych miastach można parkować bezpłatnie oraz poruszać się nimi po buspasach, co np. w branży kurierskiej skraca czas dostawy, a czas to pieniądz. Kolejne branże, np. dystrybucja, będą musiały rozważyć inwestycję w pojazdy elektryczne. Strefy czystego transportu są jednym z kamieni milowych KPO, więc nie będzie funduszy z KPO, jeżeli nie powstaną te strefy.
Po boomie e-commerce podczas pandemii, rynek ten zanotował spadek. Można powiedzieć, że się ustabilizował. Czy ta zmiana wpłynęła też na rynek pojazdów dostawczych?
W czasie pandemii mieliśmy do czynienia z boomem w przypadku usług kurierskich, ale rynek dostaw i e-handlu jest cały czas w trendzie wzrostowym. Pandemia wytworzyła pewne nawyki wśród konsumentów. Okazało się, że łatwiej, szybciej i często znacznie taniej jest zamawiać towary przez internet. W związku z tym, my jako MAN nie odczuliśmy spowolnienia w tym segmencie. Wręcz przeciwnie – notujemy tutaj wzrosty. Z rozmów z kurierami i firmami z branży kurierskiej wynika, że ten rynek z roku na rok rośnie. Nie ma spektakularnego wzrostu, jaki miał miejsce w czasie pandemii, ale trend jest pozytywny. Cały czas zwiększa się flota samochodów dostawczych obsługujących branżę kurierską.
Czy w większości są to już zamówienia na pojazdy elektryczne, czy wciąż spalinowe?
Nadal w większości zamawiane są samochody z silnikiem Diesla. Wybór zależy od tego, jaką trasę obsługuje dany kurier. Jeżeli realizuje on dostawy w dużym mieście, to absolutnie dominują tutaj pojazdy elektryczne. Taki samochód ma wszelkie cechy i zalety, które tutaj się sprawdzają. Oprócz walorów praktycznych w dużym mieście, można też skorzystać z programu wsparcia zakupu takiego auta w ramach programu rządowego „Mój elektryk”. Można w ten sposób obniżyć cenę samochodu o 30%, co powoduje, że pojazd elektryczny jest tańszy niż odpowiednik z silnikiem Diesla, porównując oczywiście to samo wyposażenie.
Wspierają nas w tym zakresie centrale firm kurierskich, które chcę realizować politykę zmniejszania śladu węglowego i zachęcają w różnej formie swoich podwykonawców do inwestowania w pojazdy elektryczne.
Czy widać już konsekwencje wprowadzenia w 2026 r. tachografów w pojazdach dostawczych? Firmy chcą wykorzystać jeszcze te dwa lata i inwestują w nowe pojazdy, czy wprost przeciwnie – wygaszają tę działalność w swoich firmach?
Moim zdaniem konsekwencje są już widoczne, choć my jako producent nie skupialiśmy się na dostawach samochodu TGE dla transportu międzynarodowego, właśnie przewidując, iż dla takich pojazdów będą wprowadzane zmiany legislacyjne. Firmy konkurencyjne, które wyspecjalizowały się w tym segmencie, zanotowały spadki nawet kilkunastoprocentowe. Jeżeli porównamy rok 2023 do 2022 pod kątem, który z producentów zyskiwał, a który tracił, to zobaczymy, że te firmy, które miały największy udział w segmencie „międzynarodówek” straciły najwięcej. To jest efekt również nowych przepisów, które nakładają dodatkowe obowiązki dla pojazdów w kategorii lekkich samochodów dostawczych .
W tej chwili nie ma jeszcze wymogu rejestracji czasu pracy kierowców, ale pojawi się on w połowie 2026 roku. Rejestracja czasu pracy kierowców na pewno zwiększy koszty tych przewozów. Wiedzą o tym firmy obsługujące ten segment rynku. Część już ograniczyła tu swoją obecność, a zapewne kolejne wycofają się z tej aktywności w kolejnych latach.
Jaki będzie ten rok na rynku pojazdów dostawczych? Co najmocniej będzie na niego oddziaływało?
Dla MAN-a najważniejszym wydarzeniem roku 2024 jest wprowadzenie na rynek nowego modelu – MAN TGE Next Level. Przez cały ten rok będziemy zwiększać swoje możliwości produkcyjne i dostępną paletę opcji.
W naszej ocenie rynek będzie miał tendencję wzrostową, zwłaszcza w drugiej części roku. Szacujemy, że wzrost ten powinien być od 5 do 10%.
Co będzie stymulowało ten wzrost?
Przede wszystkim rozwój gospodarczy. My realizujemy dostawy samochodów głównie do biznesu. Tylko dzięki temu, że biznes się rozwija i potrzebuje więcej środków transportu, my możemy je dostarczać. Na rynku pojazdów dostawczych, i to jest dobra cecha tego rynku, jest bardzo duża różnorodność. W MAN-ie nie odczuwamy skutków spowolnienia w jakiejś konkretnej branży, bo obsługujemy ich wiele. Niektóre z nich rozwijają się ponadprzeciętnie, niektóre pozostają w swoim nurcie, a inne dotyka jakieś spowolnienie. Suma tych wszystkich ruchów w naszej ocenie będzie w tym roku pozytywna.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Katarzyna Dziewicka
Zobacz też – Raport: Rynek pojazdów dostawczych. Trendy i prognozy 2024.