W Tyrolu trwają testy drogowe pojazdów MAN z najnowszymi układami napędowymi, które zostaną zaprezentowane podczas jesiennych targów IAA Transportation w Hanowerze.
Najświeższą nowością jest MAN hTGX ze spalinowym silnikiem na wodór. Obok niego prezentowane są ulepszone pojazdy z silnikiem wysokoprężnym, a także elektryczne. Producent szczyci się, że do dnia dzisiejszego otrzymał 2000 zapytań i zamówień dotyczących bateryjnych modeli eTGX i eTGS.
Uwagę zwracają nie tylko układy napędowe, ale również nowe systemy bezpieczeństwa, spełniające wymogi europejskich przepisów GRS kładących nacisk na ochronę pieszych i rowerzystów.
Jak ciężko, to wodór

Testy w Tyrolu stwarzają wyjątkową okazję bezpośredniego porównania pojazdów spalinowych z elektrycznymi. Największe zaciekawienie budzi spalinowy, wodorowy hTGX. Podobnie jak modele na baterie spełnia europejskie kryteria pojazdu „zeroemisyjnego”. Układ napędowy z silnikiem o zapłonie iskrowym spalającym wodór zajmuje znacznie mniej miejsca niż napęd elektryczny z ciężkimi i dużymi bateriami. Dlatego może być użyteczny np. w pojazdach do transportu ładunków ponadnormatywnych lub ciężarówkach wyposażonych w skomplikowane zabudowy, zajmujące dużo miejsca, a tym samym uniemożliwiające montaż pakietu akumulatorów trakcyjnych. Wodorowy silnik spalinowy może być przydatny również tam, gdzie infrastruktura do ładowania energii elektrycznej nie istnieje.
– Wodorowy silnik spalinowy może być przydatnym dodatkiem do zastosowań specjalnych, podobnie jak napęd na ogniwa paliwowe, który jest obecnie wciąż w fazie rozwoju – uważa Alexander Vlaskamp, dyrektor generalny MAN Truck & Bus.
MAN hTGX będzie produkowany małoseryjnie od 2025 roku. Na początek do klientów w Niemczech, Holandii, Norwegii, Islandii oraz wybranych krajach spoza Unii Europejskiej trafi 200 pojazdów.
Oszczędność na każdym kilometrze
Firma z Monachium udoskonaliła również ostatnio układy napędowe z silnikiem Diesla. Nazwała je w związku z tym Power Lion. Z jednostkami napędowymi współpracują ulepszone, zautomatyzowane skrzynie biegów MAN TipMatic. W połączeniu z udoskonaleniami aerodynamicznymi pozwoliło to obniżyć zużycie paliwa, a tym samym emisję dwutlenku węgla o 3,7%.

Wpływa to korzystnie na koszty eksploatacji. W państwach, gdzie opłaty drogowe są uzależnione od emisji dwutlenku węgla przez pojazd, czyli np. w Niemczech, użytkownicy MAN-ów mogą dodatkowo zaoszczędzić. Ich ciężarówki będą bowiem zaliczane do klas, gdzie obowiązują niższe opłaty za przejazd.
– Dzięki naszemu nowemu silnikowi D30 uczyniliśmy napęd spalinowy znacznie bardziej wydajnym, ekonomicznym i charakteryzującym się niższą emisją CO2. Opiera się na wspólnej platformie silnikowej Grupy Traton i jest rezultatem współpracy pomiędzy naszymi działami rozwoju. W przyszłości będziemy produkować ciężarówki z silnikami spalinowymi i elektrycznymi na tej samej linii produkcyjnej – informuje Alexander Vlaskamp.
Połowa elektryczna do 2030
Szef MAN-a spodziewa się, że elektryki będą stopniowo wypierać pojazdy spalinowe z linii produkcyjnej. Plan zakłada, że do 2030 roku co druga ciężarówka MAN zarejestrowana w Europie ma być na baterie.

Obecnie firma proponuje dwa ciężkie modele akumulatorowe: eTGX i eTGS. Zainteresowani mogą wybierać spośród ponad miliona kombinacji wyposażenia, które obejmuje różne kabiny, rozstawy osi, przystawki odbioru mocy oraz pakiety baterii. Elektryczne MAN-y są już gotowe na megawatowy standard ładowania (MCS). Producent zapewnia, że już dziś ciężarówki te mogą pokonać do 800 km w ciągu doby. Warunkiem jest uzupełnianie energii przy ładowarce, np. podczas obowiązkowej przerwy kierowcy. Na bateryjne MAN-y już są klienci, wyjątkowo duże zamówienie na 100 sztuk napłynęło z Francji.

Alexander Vlaskamp zwraca uwagę na potrzebę rozbudowy sieci stacji ładowania. MAN działa również na tym polu. Wraz z Daimlerem i Volvo zaangażował się spółkę joint venture Milence zajmującą się infrastrukturą ładowania i niedawno uroczyście otworzył jeden z pierwszych dużych parków ładowania samochodów ciężarowych w porcie w Antwerpii. W ciągu najbliższych lat dzięki Milence ma powstać łącznie 1700 punktów ładowania. MAN pracuje także nad elektryfikacją własnej sieci serwisowej.
Jeszcze bezpieczniej
Jazdy w Alpach są również okazją, aby sprawdzić działanie nowych systemów wspomagających. Od początku 2024 roku MAN stosuje w ciężarówkach trzecią generację układu hamowania awaryjnego (EBA) oraz system ostrzegający o pieszych i rowerzystach znajdujących się w martwym polu skręcającego pojazdu.

Nowe układy bezpieczeństwa weszły również do wyposażenia najnowszego, dostawczego MAN-a TGE. Jest wśród nich tempomat adaptacyjny Cruise Assist Plus z funkcją zatrzymania pojazdu, jeśli kierowca przestał reagować. Wówczas samochód zjeżdża do boku jezdni, zatrzymuje się i włącza światła awaryjne. Dodatkowo odblokowuje drzwi oraz wzywa pomoc przez system eCall.
Szczegółowa relacja z alpejskich testów pojazdów MAN już wkrótce w magazynie fleetLOG.















