W DHL Supply Chain Poland transport intermodalny ma być obsługiwany przez pięć elektrycznych ciągników Volvo FM Electric. Pierwszy od marca realizuje wyznaczone mu zadania. Kolejne będą dostarczone w kwietniu, maju i czerwcu.
Pojazdy mają kursować na trasie Żerniki koło Poznania – Gorzów Wielkopolski. Będą odbierać naczepy z terminala przeładunkowego, które wróciły lub mają trafić do Włoch i Wielkiej Brytanii. Pojazdy będą jeździć na dwie zmiany. W ciągu doby mają pokonywać około 800 km.
Wykorzystanie elektrycznych ciężarówek jest częścią całego projektu, który w całości opiera się na transporcie multimodalnym. DHL Supply Chain Poland zainwestował więc również w naczepy przystosowane do przewozów intermodalnych. W sumie zakupiono 65 naczep firmy Wielton i 2 Kässbohrera. DHL będzie użytkował elektryczne ciężarówki w ramach 5-letniego wynajmu, finansowanego przez Volvo Financial Services.
Czysta energia
DHL dysponuje dwoma szybkimi ładowarkami o mocy ładowania 350 kW, z możliwością ładowania dwóch pojazdów naraz. Wówczas moc ładowania każdego pojazdu zmniejsza się o połowę. Każdy z samochodów można natomiast ładować z maksymalną mocą 250 kW. Dodatkowo dostępnych jest pięć ładowarek o mniejszej mocy ładowania – 43 kW, które mają służyć do doładowywania pojazdów lub ładowania weekendowego.
Gdy DHL będzie miał już wszystkie pięć pojazdów, ich praca będzie tak zaplanowana, żeby wyjeżdżały o odpowiednich porach, co pozwoli maksymalnie wykorzystać dostępną infrastrukturę. W systemie 24-godzinnym nie ma znaczenia moment rozpoczęcia pracy. Wówczas ładowarki będą wykorzystywane przez 16–18 godzin na dobę.
– Zakup pięciu elektrycznych pojazdów to duży projekt jak na naszą branżę. Warto zaznaczyć, że nasze pojazdy będą wykorzystywane na dłuższych trasach, niż to było praktykowane dotychczas. To już nie jest jazda wokół przysłowiowego „komina”. Każdy kierowca dziennie przejeżdża około 400 km. Dzięki temu, że energia pochodzi ze źródeł odnawialnych, uda nam się zredukować emisję dwutlenku węgla o około 120–130 t w ciągu roku – dodaje Lukasz Banaszczyk.
Tego typu zadania wydają się idealne dla pojazdów elektrycznych. Pokonują one dość długie trasy, które pozwalają wykorzystać cały potencjał, a jednocześnie czas załadunku i załatwiania formalności jest wykorzystywany na uzupełnienie energii w bateriach.
Według producenta Volvo FM electric wyposażone w maksymalny pakiet akumulatorów o pojemności 540 kWh powinno mieć zasięg 300 km. Jeden kierowca na jednej zmianie pokonuje trasę około 400 km. Jak to możliwe? Okazuje się, że średnie zużycie niezaładowanego zestawu oscyluje wokół 100 kWh/100 km.
Załadowany zestaw potrzebuje 120–140 kWh. Doładowanie jest więc wskazane, ale dobrze wyszkolony kierowca, nawet zimą jest w stanie pokonać taką trasę na jednym ładowaniu. To tylko potwierdza, że nie ma powodów do obaw. Po doładowaniu prądu w akumulatorach będzie aż nadto, żeby pojazdy spokojnie mogły wykonać powierzone im zadanie.
– Każdy kierowca, który przechodzi szkolenie z obsługi pojazdu elektrycznego, zapewnia, że jest przepaść pomiędzy samochodem elektrycznym a z napędem Diesla. Generalnie wszyscy są bardzo entuzjastycznie nastawieni. A to motywuje do pracy – podkreśla Łukasz Banaszczyk.
Styl jazdy kierowcy wpływa aż w 20% na zużycie energii w takim pojeździe. Dlatego szkolenia mają tutaj ogromne znaczenie. Liczy się również praktyka, którą właśnie zdobywają kierowcy DHL-a. Mimo wielu podobieństw, obsługa pojazdu elektrycznego jest trochę inna niż jego odpowiednika z napędem konwencjonalnym. Tutaj mamy system odzysku energii, który może znacznie wydłużyć zasięg, jednocześnie oszczędzając hamulce zasadnicze. Jazda przewidująca nabiera jeszcze większego znaczenia. Warto wiedzieć, kiedy skorzystać z najwyższego stopnia rekuperacji, a kiedy lepiej jechać na tzw. „wolnym kole”.
Kluczowe są ładowarki
Nie od dziś wiadomo, że piętą achillesową elektromobilności jest infrastruktura do ładowania. W DHL Supply Chain wyzwaniem okazał się wybór dostawcy ładowarek.
– Największym problemem dla nas podczas realizacji tego projektu było zdefiniowanie potrzeb związanych z ładowarkami. Na samochodach się znamy. W końcu zajmujemy się transportem, ale z ładowarkami nikt z nas nie miał jeszcze do czynienia. Rozpoznanie naszych potrzeb i dopasowanie ich do konkretnych produktów zabrało nam około 3–4 miesięcy. Zdecydowaliśmy się na Kempowera, ponieważ zaoferował nam najkorzystniejsze warunki serwisowe. Jeżeli ładowarka przestanie działać, nie będziemy mogli naładować baterii i pojazd zostanie unieruchomiony, dlatego w tym wypadku sprawna ładowarka może okazać się kluczowa. Kempower gwarantuje dostępność podstawowych części zamiennych, co oznacza, że awaria powinna być usunięta w ciągu dwóch dni. W przypadku nietypowych usterek naprawa jest gwarantowana w ciągu czterech dni. Generalnie zależało nam na krótkich, realnych terminach naprawy, co ma zapewnić, że auta będą w ruchu – zaznacza Łukasz Banaszczyk.
Tylko napędy alternatywne
Inwestycja ta jest kolejnym krokiem na drodze realizacji strategii grupy DHL Deutsche Post „DSC GoGreen 2050” zakładającej dojście do zeroemisyjnej logistyki w 2050 roku. DHL Supply Chain w regionie środkowej Europy (Polska, Słowacja, Czechy i Węgry) dysponuje już flotą pojazdów elektrycznych Volvo FL, ma również pojazdy napędzane metanem, w tym wyłącznie biogazem. W ramach regionu DHL Supply Chain podjął decyzję o inwestowaniu już tylko w rozwiązania alternatywne. Do 2030 roku flota Grupy DHL Deutsche Post ma w 60% składać się z pojazdów elektrycznych. Na inwestycje związane ze strategią „DSC GoGreen 2050” grupa planuje wydać ponad 7 mld euro. Kontrakt na elektryczne ciężarówki jest jej częścią.
Tekst: Katarzyna Dziewicka
Zdjęcia: Katarzyna Dziewicka, DHL