Komisja Europejska ogłosiła zmiany w limitach emisji CO2 dla producentów samochodów osobowych i dostawczych. Wyznaczone cele trzeba będzie spełnić nie do końca 2025 roku, a najpóźniej w 2027 roku.
Oznacza to, że producenci będą mieli więcej czasu na sprzedaż elektryków, które zrównoważą im poziom emisji dostarczonych klientom aut spalinowych. Zmiana ta ma na celu dostosowanie wymagań prawnych do aktualnej sytuacji gospodarczej i geopolitycznej w Europie i na świecie i tym samym ulżyć przemysłowi motoryzacyjnemu, który teraz zmaga się również z dość agresywną konkurencją ze Wschodu.
W żadnym wypadku zmiany w limitach nie zmieniają kierunku. Normy emisji CO2 do roku 2035 zostały utrzymane. Transformacja energetyczna wciąż jest priorytetowa dla Unii Europejskiej, jednak wymagane są pewne działania, które będą broniły europejskiego rynku. Strategiczne znaczenie mają tu europejskie łańcuchy dostaw. Aby wzmocnić konkurencyjność produkowanych w Europie baterii, które stanowią największą część kosztów pojazdu elektrycznego, ich producenci mogą liczyć na uproszczenie przepisów i ograniczanie biurokracji oraz wprowadzenie wymogów zastosowania ogniw i komponentów wytworzonych lokalnie. Unia chce zainwestować w ten biznes 1,8 mld euro w ramach dotacji.
Więcej zachęt
Dodatkowo ma też być bardziej stymulowany rynek ciężkich pojazdów elektrycznych. Zapowiadane są ulgi podatkowe dla firm logistycznych, które zainwestują w ekologiczne floty. Obecnie większość działających w Polsce importerów samochodów ciężarowych ma w swojej ofercie pojazdy z napędem elektrycznym. Są to zarówno podwozia pod zabudowy, jak i ciągniki siodłowe. Zasięg tych pojazdów wg informacji producentów dochodzi do 500 km, a moc ładowania do 350 kW, co wskazuje na to, że mogą one znaleźć zastosowanie w zadaniach, które nie wymagają pokonywania długich tras, czyli np. transport miejski, lokalny, pomiędzy magazynami lub np. z zakładu produkcyjnego do magazynu albo w transporcie intermodalnym między centami załadunkowymi. Gdyby sieć energetyczna była dostosowana do instalacji ładowarek dużej mocy, można by już teraz w ten sposób wykorzystywać te pojazdy. Jednak użytkownicy wciąż napotykają na bariery z tym związane.
Pewnym remedium na ten stan rzeczy w Polsce ma być program dopłat do budowania infrastruktury ładowania pojazdów ciężarowych. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) w marcu ma otworzyć dwa nabory wniosków na rozwój elektromobilności w Polsce: „Budowa i rozbudowa sieci elektroenergetycznych na potrzeby ogólnodostępnych stacji ładowania dużych mocy” oraz „Wsparcie budowy lub rozbudowy ogólnodostępnej stacji ładowania dla transportu ciężkiego”.
Impuls w perspektywie
Kolejną barierą są koszty zakupu tych pojazdów. W 2024 r. rynek elektrycznych pojazdów ciężarowych o dmc powyżej 16 t w Polsce to 45 szt. W tym około 25 szt. trafiło do klientów, a reszta to samochody demonstracyjne. Zapowiadane od roku dofinansowanie tego typu pojazdów skutecznie zahamowało rozwój tego rynku. Przedsiębiorcy wstrzymali się z zakupami, oczekując na dofinansowanie. Obecnie mówi się o tym, że program dopłat do zakupów ciężkich elektryków ma ruszyć na przełomie kwietnia i maja. Jeżeli rzeczywiście to się stanie, możemy liczyć na wzrost sprzedaży pojazdów ciężarowych z napędem elektrycznym. Ten impuls powinien zwiększyć rynek pojazdów bateryjnych co najmniej dwukrotnie. Jednak nie należy zapominać też o możliwościach wytwórczych producentów. Tu cały czas są ograniczenia w produkcji, które wynikają też z niskiego popytu. W związku z tym wyraźne efekty programu dopłat do pojazdów elektrycznych możemy zobaczyć w liczbie rejestracji dopiero w 2026 r.