środa, 12 marca, 2025
Strona głównaAktualnościPolskie wspomnienia z Dakaru

Polskie wspomnienia z Dakaru

Polskie akcenty to coś, o czym warto wspomnieć chwilę po zakończeniu rajdu. Tegoroczny Dakar zakończył się 17 stycznia w piątek w Shubaytah w południowo-wschodniej części Arabii Saudyjskiej.

W rajdzie wzięło udział 15 Polaków, czyli wyraźnie mniej niż przed rokiem. Mimo tego udało się im zdobyć dwa srebra i brąz. Dodatkowym zaskoczeniem było zdobycie czwartego i piątego miejsca.

Motocykle i prawie Top 15

W stawce motocykli wystartowało dwóch Polaków – Konrad Dąbrowski i Bartłomiej Tabin. W swoim czwartym starcie Dąbrowski za cel postawił sobie ukończenie rajdu w pierwszej piątce klasy Rally 2. Tego celu nie osiągnął. Zajął siódme miejsce, ale może uznać tę edycję za udaną. Osiągnął zdecydowanie najlepszy wynik w swojej dakarowej karierze. W klasyfikacji generalnej był 16. wśród wszystkich motocyklistów! Do tej pory jego najlepszym rezultatem było 24. miejsce w 2024 r. Także na poszczególnych etapach młody Polak meldował się z czasami w czołowej piętnastce. Na przedostatnim odcinku znalazł się na etapowym podium w klasie Rally 2 (trzecie miejsce). Dąbrowski zajął drugie miejsce w klasyfikacji Juniorów.

Bardzo się cieszę, że jesteśmy na mecie! To był mój czwarty start w Dakarze i czwarta meta, więc stuprocentowa skuteczność została zachowana. Ponadto, co roku finiszuję na lepszej pozycji w klasyfikacji generalnej, co bardzo mnie cieszy. Jestem bardzo zadowolony nie tylko z siódmego miejsca w Rally 2, ale też z tego, że w ostatnich latach zaliczyliśmy ogromny progres – mówi Konrad Dąbrowski

Sportowiec podkreśla, że jest bardzo dumny z całego zespołu, bo „wszyscy pracowali jak w szwajcarskim zegarku i w zasadzie byli bezbłędni”. Jedyną usterką była usterka tabletu, ale nią akurat nikt nie miał żadnego wpływu. Praca całego zespołu przełożyła się na życiowy wynik w postaci siódmego miejsca w Rally 2 i „generalce”, gdzie Polacy dotarli bardzo blisko Top 15. Konrad Dąbrowski zaznaczył, że nie może już doczekać się kolejnego rajdu.

Drugie srebro – w klasyfikacji Weteranów – trafiło do Bartłomieja Tabina. W swoim debiutanckim Dakarze 2024 uzyskał w tej klasyfikacji piątą pozycję, a teraz liczył na podium. Ten cel zrealizował, zajmując drugie miejsce. W Rally 2 uzyskał dokładnie ten sam wynik, co przed rokiem – 39. lokatę. Natomiast w klasyfikacji generalnej motocyklistów znalazł się o 6 oczek wyżej niż w edycji 2024 – był 49. (w zeszłym roku 55.).

Bartłomiej Tabin jest zdania, że w porównaniu z rokiem 2024 rajd był trudniejszy, a organizatorzy dołożyli trudności. „Pierwsza połówka była zdecydowanie bardzo trudna, druga już taka na wykończenie wszystkich zawodników” – powiedział.

Bartłomiej Tabin zdobył medal „finishera”, co oznacza, że ukończył wszystkie etapy poprawnie. Dodatkowo ma drugie miejsce w swojej klasie Veteran Troph.

Polskie ślady samochodowe

Polski pilot Szymon Gospodarczyk, jadący u boku litewskiego kierowcy Benediktasa Vanagasa nie zaliczy swojego ósmego startu w Dakarze i pierwszego w klasie Ultimate do udanych. Nasz jedyny reprezentant w stawce samochodowej pięciokrotnie w swojej dakarowej karierze (w SSV, Challenger oraz w ciężarówce) meldował się na mecie Dakaru. W swoim debiucie w 2018 roku od razu stanął na trzecim stopniu podium. Z pewnością miał więc apetyt na dobry wynik również po przesiadce do samochodu. Aż do piątego etapu wszystko wskazywało na to, że litewsko-polski duet ma szanse na dobry rezultat. Po czterech etapach zajmowali 15. pozycję w Ultimate. Jednak po wypadku, w wyniku którego auto zostało poważnie uszkodzone, załoga musiała wycofać się z rajdu. Szymon i jego kierowca Benediktas z pewnością nie powiedzieli jednak ostatniego słowa i powrócą na dakarowe trasy. Czy razem? To się okaże.

Challenger

Piąte miejsce w dakarowym debiucie? O takim wyniku marzy większość zawodników. Polski kierowca Adam Kuś, któremu towarzyszył ukraiński pilot Dmytro Cyro, marzył o… ukończeniu rajdu. Z kolei jego nawigator celował w pierwszą dziesiątkę mocno obsadzonej klasy Challenger. Polsko-ukraiński duet rozpoczął od 19. miejsca na prologu, a potem, z dnia na dzień, było już tylko lepiej. Na półmetku rajdu plasowali się na 9. miejscu. Być może żaden z nich nie spodziewał się, że drugi tydzień rajdu przyniesie im awans na spektakularne piąte miejsce, a jednak tak się stało. Z takim wynikiem Adam Kuś może swój debiut uważać za wręcz perfekcyjny!

Piotr Beaupre i Jacek Czachor w swoim debiucie w klasie Challenger nie mieli tyle szczęścia. Obydwaj to dakarowi weterani. Beaupre mierzył się z Dakarem po raz piąty (powrócił po 10-letniej przerwie), a Czachor po raz osiemnasty. Nigdy wcześniej jednak nie startowali razem, żaden z nich nie przemierzał dakarowych tras na pokładzie pojazdu klasy Challenger. Na ten debiut mieli prosty cel – osiągnięcie mety. Dotarli do półmetka rajdu na 29. pozycji. Niestety, szósty etap pokrzyżował im plany. Pomimo nieukończonego odcinka, załoga postanowiła powrócić na trasę w formule Dakar Experience. Kolejne etapy pokonywali dobrym tempem i bez większych problemów, docierając do mety w Shubaytah. Zostali sklasyfikowani na 22. pozycji, choć opuszczają Arabię Saudyjską bez medalu za ukończenie rajdu.

Polskie ambicje nie zawsze spełnione

Także bez medalu, ale za to z dużym bagażem doświadczeń powrócą z Dakaru 2025 bracia Łukasz i Michał Zoll. Trasa Dakaru nie była dla nich nowością, bo z zeszłym roku wystartowali w Dakar Classic, gdzie zajęli 54. miejsce. W tym roku postanowili posmakować „dużego” Dakaru, debiutując Can-Amem klasy Challenger. Podobnie, jak ich partnerzy z Zoll Racing, chcieli dojechać do mety i, niestety, im również udało się ten cel osiągnąć tylko połowicznie. Awaria auta zmusiła ich do zjechania z trasy szóstego etapu, Do siódmego nie wystartowali, gdyż nie udało się na czas dokonać napraw. Powrócili na trasę w Dakar Experience i dotarli do mety. W klasyfikacji generalnej znaleźli się na 36. miejscu.

Klasa SSV

Tegoroczna edycja Dakaru nie była udana dla Polaków w klasie SSV. Po raz drugi wystartowali Grzegorz Brochocki i Grzegorz Komar. W swoim dakarowym debiucie w zeszłym roku duet zajął 25. pozycję. Przygotowali się bardzo solidnie do swojego drugiego startu. Niestety, zakończył się on przedwcześnie. Na czwartym etapie, będącym pierwszą częścią maratonu doszło do uszkodzenia opon, a ciężarówka serwisowa nie dotarła na czas. Dotarli na holu na biwak w Ha’il. Większym problemem jednak okazał się stan zdrowia Brochockiego, który od początku rajdu odczuwał skutki wcześniejszej kontuzji kręgosłupa. To zmusiło załogę do wycofania się z rajdu. Trzymamy kciuki za powrót na dakarowe trasy za rok!

Nieco więcej szczęścia w swoim drugim Dakarze miał polski pilot Marcin Pasek, który towarzyszył kierowcy z Bahrajnu, Hasanowi Alsadadi. W zeszłym roku u boku Mahy Hamali przedwcześnie zakończył swój debiut po dachowaniu. Tegoroczną edycję udało mu się przetrwać bez tego typu przygód i dotrzeć do mety, choć bez medalu za ukończenie rajdu. Duet radził sobie całkiem nieźle, plasując się na półmetku rajdu na 22. pozycji. Problemy pojawiły się na siódmym etapie, którego nie ukończyli. Kontynuowali rajd w formule Dakar Experience i osiągnęli metę rajdu na 24. miejscu.

Waga ciężka

Każdy start Darka Rodewalda w Dakarze to duża szansa na medal. Polski mechanik holenderskiego zespołu Team De Rooy ma ich w swojej kolekcji 6, w tym 3 złote. Teraz dołożył do nich siódmy – za 3. miejsce, zdobyte u boku Czecha Aleša Lopraisa, który w tej edycji postawił na Iveco Powerstar ze stajni De Rooy. Jeśli ktokolwiek nie wierzył w ten medal, to był to sam Darek, bo w tym roku na Dakarze miało go nie być: „Jadę w tym roku z Alešem, bo on wynajął od nas samochód. Generalnie w takiej sytuacji oni sami sobie dobierają załogi, chociaż zawsze doradzamy, żeby ten mechanik raczej był od nas. Tym razem Aleš nawet w kontrakcie zaznaczył, że chce mnie. Tylko że ja odmówiłem, bo chciałem w tym roku w ogóle sobie odpuścić. On sobie znalazł innego chłopaka, ale ten w ostatniej chwili zrezygnował i nie bardzo miałem wyjście”, wyjaśnił Darek Rodewald.

Polskie plany na przyszłość

Po dwudziestu latach pracy dla zespołu De Rooy, polski mechanik postanowił powrócić do kraju: „Przeprowadzamy się oczywiście z całą rodziną, z żoną Karoliną i z synami Sebastianem i Marcelem. Dzieci też chcą wracać, chociaż praktycznie całe życie spędziły w Holandii. Już dawno kupiliśmy dom z kawałkiem ziemi w okolicach Olesna. Przez lata inwestowaliśmy w ten powrót, to nie jest jakaś nagła decyzja”. W Polsce Rodewald chce się oddać swojej pasji – restaurowaniu starych motocykli i samochodów. Ale Dakarowi nie mówi „nie”: „Na dakarową emeryturę nie przechodzę. Jest projekt z moim udziałem, prawie już dopięty na ostatni guzik. Będzie polska ciężarówka i będzie się działo. Więcej na razie nie mogę zdradzić”. Polskim kibicom pozostaje niecierpliwie czekać na ten start, a na razie cieszyć się kolejnym trofeum Polaka.

Drugi z Polaków kategorii ciężarówek, Bartłomiej Boba, pełniący rolę pilota innego Czecha Tomasa Vratnego, także może uznać swój piąty Dakar za udany. Po raz trzeci startował z kierowcą z Fesh-Fesh Team, a ich dotychczasowym najlepszym wynikiem było 11. miejsce w 2023 r. W tej edycji chcieli ten wynik poprawić i ukończyć rajd w pierwszej dziesiątce. Przez znaczną część rajdu ocierali się o „top 10”, znajdując się na 11. miejscu w klasyfikacji generalnej. Szczęśliwy dla nich okazał się przedostatni, 11. etap, gdy awansowali na 9. pozycję w rajdzie. Wystarczyło utrzymać ten wynik przez 61 km ostatniego odcinka specjalnego, co się udało. Plan został zrealizowany, czas wyznaczyć nowe cele.

Dakar Classic

Tomasz Staniszewski i Stanisław Postawka sprawili polskim kibicom wielką i wyjątkowo miłą niespodziankę, kończąc Dakar Classic 2025 na rewelacyjnej czwartej pozycji! Zadebiutowali w tym wyzwaniu w zeszłym roku wraz z dwoma innymi polskimi załogami. W tym roku byli jedynym duetem jadącym pod biało-czerwoną banderą. W edycji 2024 zajęli 43. miejsce, więc raczej mało kto oczekiwał teraz wyniku w pierwszej piątce. A oni to zrobili! Obaj panowie są motoryzacyjnymi dinozaurami – Staniszewski od wielu lat związany jest z motocyklami enduro, a Postawka z klasycznymi autami rajdowymi. To połączenie wieloletnich doświadczeń w obu dyscyplinach, wraz ze świetnym przygotowaniem udoskonalonej od zeszłego roku wersji Porsche 924 „Surfari” było kluczem do sukcesu.

Ich wynik ma kilka odsłon. Duet Staniszewski / Postawka wywalczył nie tylko 4. miejsce w rajdzie i 4. w klasie H1, ale był także najwyżej sklasyfikowaną załogą Porsche, a także najlepszą załogą w aucie z napędem na jedną oś. Jednym słowem – rewelacja! Ale panowie nie zamierzają na tym poprzestać i już planują walkę o podium w przyszłorocznym Dakar Classic trzecią wersją swojego Porsche. Apetyty rosną! A na razie wielkie brawa dla polskiej załogi!

Powiązane artykuły

OBSERWUJ NAS!

Facebook
YouTube
LinkedIn
Instagram
Tiktok

 

CZYTAJ NAJNOWSZY NUMER

Zapisz się do newslettera


Zrównoważony rozwój

Opinie

Po godzinach

Zapowiedź