Pokolenie Z (urodzeni między 1995 a 2012 r.) nie chce zawodowo siadać za kółko. Nie przekonuje ich, że praca w spedycji oznacza stabilizację i spore, stale rosnące zarobki już od 21. roku życia. W Polsce już teraz za kółkiem brakuje od 100 000 do 200 000 osób, szczególnie najmłodszych. 25-latkowie i młodsi stanowią ledwie 4% ogółu. Czemu tak jest i jak to zmienić?
Już niebawem do egzaminu dojrzałości przystąpią tysiące polskich maturzystów. Wszyscy liczą zapewne, że matura jest pierwszym krokiem w budowaniu kariery zawodowej. Jednak zgodnie z ogólnopolskim Barometrem Zawodów, śledzącym zapotrzebowanie na pracowników w całej Polsce, w grupie najbardziej pożądanych na rynku znajdują się stanowiska nie wymagające wyższego wykształcenia, ale praktycznej wiedzy i umiejętności. W ich czołówce od lat znajdują się kierowcy zawodowi, których, zgodnie z barometrem, brakuje w niemal każdym rejonie Polski.
Braki sięgną niebawem nawet 745 000 osób
– Zapotrzebowanie jest duże, ponieważ nasz kraj od wielu lat utrzymuje pozycję europejskiego lidera branży, obsługującego około 20% towarowych przewozów drogowych na kontynencie. Brak kierowców to jednak nie tylko bolączka Polski, ale całej Europy – komentuje Kamil Nowak, dyrektor sprzedaży w Transcash.eu.
Kamil Nowak zaznacza, że Międzynarodowa Unia Transportu Drogowego (IRU) szacuje, że do 2028 roku obecna luka kadrowa zwiększy się do 745 000. To wiąże się z trudną sytuacją demograficzną w naszym regionie. Ratunkiem dla branży może okazać się zwiększenie liczby kierowców z zagranicy, również z dalekich części świata
Temu celowi służy między innymi unijny program „Mobilność Wykwalifikowanych Kierowców dla Europy” (Skilled Driver Mobility for Europe). Odpowiada za niego Międzynarodowa Unia Transportu Drogowego (IRU). Program potrwa do końca 2025 roku. Jego celem jest ułatwienie podejmowania zawodu kierowcy przez obywateli ośmiu krajów partnerskich: Egiptu, Tunezji, Etiopii, Bangladeszu, Kenii, Maroka, Nigerii i Pakistanu. Wśród beneficjentów programu znajduje się także Polska. Krajowa branża od dawna zwraca uwagę zwłaszcza na uciążliwość formalności związanych z zatrudnianiem kierowców z zagranicy.
Pokolenie Z nie chce? To może nastolatki?
Chętnych do zawodu brakuje zwłaszcza wśród młodych ludzi. Kamil Nowak mówi, że co prawda o uprawnienia starać się można już w wieku 21 lat. Jednak kierowcy do 25. roku życia stanowią w Polsce zaledwie 4% ogółu, a w Europie nieco ponad 10%. Branża od lat postuluje, że obniżenie wieku dopuszczenia do zawodu kierowcy i intensywna promocja zawodu mogłaby zwiększyć zainteresowanie nim wśród młodzieży. Pierwszy krok właśnie został wykonany, Z końcem marca 2025 roku Parlament Europejski i Rada UE przyjęły porozumienie. Obniża ono minimalny wiek, w którym kierowca może uzyskać prawo jazdy na ciężarówkę, z 21 do 18 lat. Warunkiem przystąpienia do egzaminu jest uzyskanie certyfikatu kompetencji zawodowych. Dodatkowo, na mocy zmian kraje UE będą mogły umożliwić prowadzenie ciężarówek lub samochodów dostawczych na swoim terytorium już 17-latkom/ O ile oczywiście będzie im towarzyszyć inny doświadczony kierowca. Po formalizacji porozumienia kraje UE będą miały cztery lata na wdrożenie nowych wytycznych.
Ile tu można zarobić?
Do podjęcia zawodu kierowcy zachęcają wysokie pensje. Zerknijmy na raport Polskiego Instytutu Transportu Drogowego, poświęcony zarobkom kierowców zawodowych w naszym kraju. Średnia wynagrodzeń kierowców w roku 2023 wyniosła około 7800 zł netto, a mediana, czyli najczęściej spotykana płaca, 8000 zł netto. Równocześnie blisko połowa ankietowanych zadeklarowała, że w roku poprzedzającym badanie otrzymała podwyżkę. Najlepiej zarabiają kierowcy samochodów ciężarowych w transporcie międzynarodowym. Zwłaszcza wyjeżdżający poza UE i pracujący w systemie 4/1, czyli 4 tygodnie w trasie i 1 w domu. W ich wypadku średnia zarobków przekracza 9000 zł. Kierowcy wykonujący wyłącznie przewozy krajowe mogą liczyć na średnio 6000 zł pensji, a w przypadku lokalnych około 5500 zł.
Ekspert Transcash.eu podkreśla, że dowodem na cenność młodych kierowców dla branży jest fakt, że mediana zarobków netto w tej grupie jest najwyższa. Kierowcy do 25. roku życia zarabiają 8500 zł netto. Pensje zaczynają spadać dopiero po przekroczeniu 40. roku życia. To zjawisko można łączyć z mniejszą skłonnością do wyjazdów w trybie 4/1 lub 3/1 u starszych kierowców, ale także z rosnącymi oczekiwaniami finansowymi osób wchodzących na rynek, napędzanych rosnącymi zarobkami w całej gospodarce.
Co równie ważne, z raportu PITD wynika, że ponad 90% polskich kierowców jest zatrudniona na umowę o pracę. Może także liczyć na dodatkowe benefity od pracodawcy.
Zawód kierowcy – plusy i minusy
Na poziomie zarobków praca w transporcie wydaje się więc świetnym wyborem. Zdecydowana większość kierowców w transporcie międzynarodowym na start może liczyć na wynagrodzenie znacznie powyżej średniej krajowej. Czemu w takim razie kierowca zawodowy znajduje się na liście zawodów deficytowych, a chętnych do pracy brakuje niemal w każdej części Polski? Odpowiedź jest złożona, ale najczęściej podnoszonym argumentem są warunki pracy. Zwłaszcza związane z nią długie pobyty poza domem. Zazwyczaj mowa o nieobecności sięgającej dwóch, trzech, a nawet czterech tygodni, co utrudnia prowadzenie życia rodzinnego i towarzyskiego.
Jak zauważa Kamil Nowak, pokolenie Z uważa work-life-balance za jedno z kluczowych wymagań wobec pracy, na równi z zarobkami i dobrą atmosferą.
Ekspert przyznaje, że trudno mówić o komforcie pracy w sytuacji, w której standardem są noclegi w samochodach. W dodatku kiepskie wyposażenie MOP-ów na trasie utrudnia chociażby codzienną higienę. Warto jednak zwrócić uwagę, że w ostatnich latach zrobiono wiele, by zarówno na gruncie unijnego, jak i polskiego ustawodawstwa poprawić sytuację kierowców. Zwłaszcza w kwestii zarobków i zwiększenia komfortu pracy. Mowa o regulacjach związanych z czasem pracy, obowiązkowym wypoczynkiem poza kabiną czy dostosowaniem stawek godzinowych do kraju wykonywania przewozu.
Zachęcić pokolenie Z, ale jak?
Realnym wsparciem i zachętą dla młodych kierowców mogłoby być odciążenie ich na etapie zdobywania kwalifikacji zawodowych. Koszty kursów na prawo jazdy kategorii C+E, uprawniające do prowadzenia samochodów ciężarowych z ciągnikiem siodłowym, w zestawie z kompletem badań i kwalifikacji, to wydatek rzędu 10, a nawet 15 000 zł. To spora bariera wejścia do zawodu zwłaszcza dla człowieka na początku zawodowej drogi. Firmy transportowe lub spedycyjne mogłyby podjąć się pokrycia części lub całości tych kosztów w zamian za deklarację pracy na ich rzecz przez określony czas. Obecnie praktykują to podmioty zajmujące się transportem publicznym.
Szansą na odmłodzenie kadry kierowców jest też większa feminizacja zawodu. W USA odsetek kobiet-kierowców już kilka lat temu przekroczył 10%, podczas gdy w Europie to średnio 4% (dane IRU z 2024 roku). Popularyzacja zawodu kierowcy wśród kobiet mogłaby zwiększyć liczbę tzw. podwójnych obsad, gdy dwie osoby prowadzą jeden samochód. Taki tryb zwiększa efektywność transportu, a także komfort i bezpieczeństwo kierowców. Zwłaszcza gdy obsadę tworzy para związana również w życiu prywatnym.
Zawód wymagający, ale i satysfakcjonujący
Kierowca zawodowy to styl życia, i podkreślanie jego dobrych stron to podstawa, jeśli branża chce przyciągać młodych ludzi. Kontrapunktem do długich wyjazdów i nie zawsze komfortowych warunków może być możliwość poznawania nowych miejsc. Ważna jest także elastyczność związana z takim trybem pracy. Zawód kierowcy zawodowego, jak każda profesja, niesie ze sobą zarówno wyzwania, jak i unikalne korzyści. Co istotne, aż 81% kierowców przebadanych przez PITD deklaruje zadowolenie z wykonywanej pracy, mimo niedogodności z nią związanych. To pokazuje, że ten zawód ma realny potencjał, który warto podkreślać, szczególnie w kontekście przyciągania młodego pokolenia do branży.
Kamil Nowak zaznacza, że branża transportowa mierzy się dziś z wyzwaniem, które z roku na rok przybiera na sile. Coraz trudniej bowiem znaleźć chętnych do pracy za kierownicą. Starzejąca się kadra, wysokie koszty wejścia do zawodu i wymagające warunki pracy sprawiają, że luka kadrowa pogłębia się w całej Europie. Jeśli nie zaczniemy systemowo inwestować w wizerunek zawodu kierowcy i ułatwiać dostępu do niego, już niedługo na rynku może zabraknąć kluczowych pracowników, od których zależy codzienne funkcjonowanie gospodarki.