Wiele się mówi o elektryfikacji, ale niewiele nowego. Kongres MOVE, który odbył się 4 kwietnia 2024 r. w Poznaniu uporządkował dotychczasową wiedzę. Natomiast urozmaiciła go premiera nowej elektrycznej Scanii do przewozów regionalnych.
Dyskusja o elektryfikacji transportu drogowego zrytualizowała się. Są entuzjaści i sceptycy, a argumentacja obu stron jest z grubsza znana i niezmienna. Ostatnio ożywczo wpływa na nią wejście w życie rozporządzenia AFIR oraz raptowny spadek popytu na samochody elektryczne. Spadek ten notowany jest w Europie i Ameryce Północnej. Rozdźwięk między życzeniami polityków, a zachowaniem rynku właśnie się nasilił. Producenci pojazdów są w kropce. Strategia przystosowawcza polegająca na wypełnianiu zaleceń regulacji dotyczących emisji dwutlenku węgla oraz unoszenie się na fali „zrównoważonego” rozwoju właśnie przestaje działać. „Chwilowo”, jak mówią zwolennicy „zielonego ładu”.
Elektromobilność na fali
Zaledwie 2 tygodnie po Kongresie MOVE, Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych (PSPA) zmieniło nazwę na Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności (PSNM). Zwrot „paliwa alternatywne” w nazwie działającej od 2016 roku organizacji kłócił się z jego główną aktywnością, polegająca na promowaniu elektromobilności. Nowa nazwa jest bardziej pojemna i można ją wypełnić czymkolwiek nowym i mobilnym.
dyrektor ds. e-mobilności i zrównoważonego rozwoju w Volvo Trucks Polska, Jacek Nowakowski, menedżer ds. rozwoju napędów alternatywnych w IVECO Poland, Piotr Śladowski, dyrektor generalny ARP E-Vehicles, Grzegorz Jóźwiak, dyrektor biura technologii wodorowych i paliw syntetycznych w Orlenie, Marcin Korolec z Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych oraz Krzysztof Burda, prezes zarządu Polskiej Izby Rozwoju Elektromobilności jako moderator.
Stowarzyszenie otworzyło sobie furtkę, która obecnie wydaje się jedynym wyjściem również dla producentów pojazdów, choć nie wiadomo, dokąd prowadzi. Być może sytuacja rozjaśni się po wyborach do europarlamentu. Na razie wszyscy czekają, co jest tym łatwiejsze, że kryzys w Niemczech ograniczył apetyt konsumentów. Handlować po prostu nie ma z kim.
Przerwa na doładowanie
– Potencjał elektrycznych ciężarówek Scania dorównuje, a nawet przekracza to, czego można oczekiwać od pojazdów ciężarowych z napędem konwencjonalnym – stwierdził Paweł Kurzawa, dyrektor ds. elektromobilności w Scania Polska przy okazji premiery nowej ciężarówki o bateriach wystarczająco pojemnych, aby mogła wykonywać przewozy regionalne.
Na kongresie MOVE dowiedzieliśmy się również, że w 40-tonowym zestawie z naczepą nowa Scania ma zasięg dochodzący do 440 km. Występuje jako ciągnik 4×2 lub podwozie 6×2*4 z kabinami R lub S. Ciągła moc wyjściowa maszyny elektrycznej napędzającej pojazd wynosi 450 kW, czyli 612 KM. W pracy o jakiej mowa, takie osiągi są więcej niż wystarczające. Scania może być ładowana prądem stałym o mocy do 375 kW. Jedna godzina ładowania może więc zwiększyć zasięg zestawu o 270–300 km.
– Możliwość ładowania podczas obowiązkowego 45-minutowego odpoczynku kierowcy zwiększy zasięg operacyjny tego pojazdu. Elektryfikacja ciężkiego transportu jest w trakcie ewolucyjnej zmiany, która odbywa się na naszych oczach, w symbiozie z dostępnością infrastruktury ładowania. Obecnie w miastach nie ma problemu z prądem do ładowania. Zasięgi samochodów elektrycznych, które są produkowane, w pełni wystarczają do realizacji zadań transportowych. Zadania te stoją przed ciężką dystrybucją na obszarach aglomeracji miejskich. Jednak technologia związana z rozwojem pojazdów idzie dalej, wkracza w obszar ciągników siodłowych, odpowiadając na zapotrzebowanie dystrybucji regionalnej. Pojazdy elektryczne mogą dziś już realizować transport wahadłowy, z zakładów produkcyjnych do centrów logistycznych, a więc na odcinku 300–400 km. W takim wypadku źródło ładowania znajduje się w centrum logistycznym. Bywa, że dostępna jest tam również fotowoltaika lub magazyn energii. A to sprawia, że rozwiązania elektryczne stają się dla tych tras bardziej opłacalne niż spalinowe – uważa Wojciech Rowiński, dyrektor generalny Scania Polska.
Najpierw ładowarki na kongresie MOVE
Wątek infrastruktury do ładowania warunkującej rozwój elektryfikacji ciężkiego transportu wrócił podczas kongresu MOVE. W dyskusji odbywającej się pod hasłem „Zielony transport drogowy”. Wojciech Rowiński poinformował, że dosłownie kilka dni wcześniej w siedzibie spółki w Nadarzynie uruchomiono hub do ładowania ciężkich pojazdów elektrycznych. Jest on złożony z czterech ładowarek, z których każda ma moc 350 kW. Pierwszym pojazdem, który z niego skorzystał była właśnie nowa Scania 45R.
Ich produkcją zajmuje się austriacka firma Graf Carello.
– Wybór mocy ładowania 350 kW wynika z taboru jeżdżącego obecnie po drogach. Mamy natomiast możliwość połączenia bloków mocy i dodania ładowarki, która będzie mogła ładować mocą 700 kW, a potem nawet więcej – dodał Wojciech Rowiński, zapowiadając, że nowy hub jest przygotowany na megawatowy standard ładowania (MCS). – W tym momencie nie ma dostatecznej liczby ciężkiego taboru, aby taki hub był inwestycją dochodową na tyle, aby szybko się zwróciła. Z drugiej strony wiemy, że stoimy przed dylematem: czy najpierw mamy mieć infrastrukturę, czy najpierw powinny być samochody. Przez wiele lat mieliśmy tego rodzaju rozmowy z klientami. Mówiliśmy, „kupcie samochody, to wybudujemy serwis”, na co odpowiadali, „wybudujcie serwis, to kupimy samochody”. Najpierw trzeba zbudować infrastrukturę, potem klienci będą kupować samochody. Czytaj dalej w magazynie fleefLOG 4/2024.
