Branża transportowa znalazła się w jednym z najtrudniejszych momentów ostatnich dekad — mówi Maciej Wroński, prezes związku pracodawców Transport i Logistyka Polska. Czy dzisiaj mamy kryzys? Jak wpływają na branżę nowe regulacje klimatyczne, brak kierowców i rosnące koszty? Co firmy mogą zrobić, by utrzymać się na rynku?
W jakim miejscu znajduje się dzisiaj branża transportowa? Maciej Wroński
Branża jest w bardzo trudnym położeniu. Od prawie dwóch lat zmagamy się ze spowolnieniem gospodarczym, które w wielu miejscach przerodziło się wręcz w kryzys. W sektorze transportu widać to bardzo wyraźnie: spada popyt, rosną koszty operacyjne, a na dodatek nałożono na nas nowe obowiązki wynikające z polityki klimatycznej Unii Europejskiej. I choć nie kwestionujemy potrzeby ochrony środowiska oraz działań na rzecz zatrzymania zmian klimatycznych, to tempo i narzędzia transformacji energetycznej są – moim zdaniem – źle dobrane.
Mamy dzisiaj do czynienia z kryzysem, czy tylko spowolnieniem?
Uważam, że branża transportowa jest w stanie kryzysu. Borykamy się z poważnymi perturbacjami w całym przemyśle, zwłaszcza w motoryzacji i chemii. Do tego dochodzą szalejące ceny energii, inflacja, wzrost kosztów i bardzo niestabilne otoczenie regulacyjne. Na dodatek świat stoi u progu globalnej wojny handlowej. Wynikające z tego ogólne spowolnienie gospodarcze oznacza spadek popytu na usługi transportowe. Usługi, których obecna podaż ukształtowała się jeszcze w okresie świetnej koniunktury gospodarczej kilka lat temu. A to oznacza, że dzisiaj przedsiębiorcy walczą o fizyczne przetrwanie swoich przedsiębiorstw. I niestety wielu już tę walkę przegrało.
Wspomniał Pan o wpływie polityki klimatycznej na sytuację w transporcie. Co tutaj najbardziej doskwiera? Maciej Wroński
Problemem nie jest sama idea Zielonego Ładu, tylko sposób, w jaki jest realizowana. Zbyt szybkie tempo, wyśrubowane cele i narzucanie jednego modelu — głównie elektryfikacji — powodują ogromne problemy. Europa, zamiast wzmacniać swoją konkurencyjność, osłabia ją, generując coraz wyższe koszty produkcji i życia. Czasem odnoszę wrażenie, że dziś Europa przypomina kogoś, kto wybija szyby, żeby mieć pretekst do ich wstawiania i chwalić się, że dzięki temu tworzy nowe miejsca pracy. A przecież od samego wybijania szyb gospodarka się nie rozwija.
Jak przedsiębiorstwa transportowe radzą sobie w tej trudnej rzeczywistości?
Przede wszystkim próbują się dostosowywać — poprzez optymalizację kosztów, weryfikację kontraktów i klientów, dywersyfikację działalności, inwestycje w rozwiązania poprawiające efektywność. Jednak nie jest to proste, bo otoczenie regulacyjne (przepisy) wciąż się zmienia, a koszty stałe — jak wynagrodzenia, paliwo czy opłaty drogowe — rosną w szybkim tempie. Dodatkowo, wprowadzanie nowych obowiązków, takich jak rozszerzenie systemu ETS2 na transport czy nowe wymogi raportowania ESG, jeszcze bardziej komplikują prowadzenie działalności. Wiele firm funkcjonuje dziś na granicy rentowności, a każdy dodatkowy koszt – czy to wynikający z unijnych regulacji, czy z rynku pracy – może przesądzić o ich dalszym losie.
Jakie są prognozy na najbliższe miesiące i lata? Maciej Wroński
Krótkoterminowo nie oczekuję istotnej poprawy. Transformacja energetyczna będzie postępować, koszty będą rosły, efektywność europejskiej gospodarki będzie spadać, a konkurencja spoza Europy będzie coraz silniejsza. Mam jednak nadzieję, że presja społeczna i wyniki kolejnych wyborów w państwach członkowskich UE wprowadzą pewną korektę kursu. Liczę na swego rodzaju otrzeźwienie polityczne w Unii Europejskiej, które może przynieść zmianę najważniejszych kierunków polityki klimatycznej. Jednak na realne zmiany przyjdzie nam jeszcze poczekać. Transport drogowy pozostanie niezbędny, ale będzie musiał się dostosować do nowych realiów szybciej niż kiedykolwiek.
Co w tej sytuacji mogą zrobić firmy transportowe, żeby utrzymać się na rynku?
Przede wszystkim muszą być czujne i aktywne. Warto postawić na inwestycje w nowoczesne technologie, cyfryzację, zarządzanie flotą oraz rozwój kompetencji pracowników. Kluczowa będzie umiejętność szybkiego dostosowywania się do zmian legislacyjnych. Wiele będzie też zależało od dialogu branży z administracją krajową i unijną – potrzebujemy bardziej realistycznych regulacji, uwzględniających realia gospodarcze.
Jednym z problemów jest też brak kierowców. Czy mimo trudnej sytuacji, nadal jest dotkliwy?
Problem niedoboru kierowców zawodowych, trochę mniej odczuwalny w kryzysie, wciąż należy do problemów, które spędzają nam sen z powiek. Mamy starzejące się społeczeństwo, pogarszającą się sytuację demograficzną, praktycznie zerowe bezrobocie, oraz brak chęci po stronie młodych ludzi do podejmowania pracy w zawodzie kierowcy. Na dodatek obecna polityka migracyjna naszych władz zahamowała rekrutacje kierowców z zagranicy. Gdy na dodatek spojrzymy na liczne bariery administracyjne związane z uzyskiwaniem dokumentów niezbędnych do wykonywania zawodu kierowcy, to widzimy, że brak jest podstaw do optymizmu w tej sprawie.
Co mogą zrobić firmy, żeby radzić sobie z tym niedoborem?
Wobec niedoboru kierowców najważniejszym zadaniem wydaje się być utrzymanie stabilnego zatrudnienia w firmie. Dlatego musimy w znacznie większym stopniu skoncentrować się na poprawie warunków pracy kierowców, rozpoznawaniu ich potrzeb, właściwych relacjach międzyludzkich i innych działaniach w tym obszarze. A dla związku pracodawców najważniejszym zadaniem jest dialog z administracją publiczną na rzecz ponownego otwarcia naszych granic dla pracowników spoza Unii oraz uproszczenia procedur administracyjnych związanych z uzyskiwaniem zezwoleń na pracę i pobyt dla cudzoziemców. Jeśli nam się to nie uda, to problem będzie się tylko pogłębiał.
Czy w obliczu tylu trudności branża transportowa wciąż ma szansę na rozwój?
Zdecydowanie tak. Transport drogowy jest krwiobiegiem gospodarki. Bez nas nie funkcjonuje przemysł, handel ani codzienne życie społeczeństwa. A po każdym, nawet najdłuższym kryzysie przychodzi dobra koniunktura. Przed branżą stoją oczywiście ogromne wyzwania, ale ci, którzy będą potrafili szybko się dostosować i inwestować w rozwój, mają szansę wyjść z tej sytuacji silniejsi.
Dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiała Katarzyna Dziewicka