środa, 9 lipca, 2025
Strona głównaAktualnościFlota na prąd dla wszystkich czy dla chętnych?

Flota na prąd dla wszystkich czy dla chętnych?

Flota złożona z samochodów napędzanych prądem – pozycja obowiązkowa czy „zadanie dla chętnych”? W Brukseli toczą się dyskusje, których skutek może zachwiać codziennymi dostawami i zaopatrzeniem.

W marcu 2025 roku Komisja Europejska opublikowała komunikat w sprawie dekarbonizacji flot korporacyjnych. Zapowiedziała jednocześnie przedłożenie wniosku legislacyjnego do końca roku. Cel – neutralność klimatyczna i ograniczenie emisji CO₂ – wydaje się słuszny i pożądany. Niestety proponowana przez zwolenników obowiązkowych poziomów metoda budzi coraz większe kontrowersje. Dlaczego? Niektórzy interesariusze wysunęli pomysł wprowadzenia obowiązkowych poziomów zakupu pojazdów bezemisyjnych (ZEV) dla firm działających na rynku europejskim. Co to oznacza? Określony procent floty danej firmy musiałby składać się z pojazdów bezemisyjnych.

Głos sprzeciwu wobec tej koncepcji zabrali przedstawiciele niezależnego rynku motoryzacyjnego. Były to m.in. Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM) oraz FIGIEFA, czyli Międzynarodowa Federacja Niezależnych Dystrybutorów Motoryzacyjnych. Ich stanowisko jest jednoznaczne: przymus elektryfikacji flot może doprowadzić do poważnych zakłóceń logistycznych. Spowoduje wzrost kosztów, a nawet utratę konkurencyjności tysięcy europejskich przedsiębiorstw.

Czy elektryk to dźwignie?

Wyobraźmy sobie firmę zajmującą się hurtową dystrybucją części samochodowych. Takich podmiotów w Europie jest ponad 20 000. Zatrudniają łącznie ponad 330 000 osób i obsługują sieć ponad 300 000 warsztatów – zarówno niezależnych, jak i autoryzowanych. Każdego dnia setki tysięcy paczek z częściami muszą dotrzeć z hurtowni do warsztatów w kilka godzin, często kilka razy dziennie. To możliwe wyłącznie dzięki sprawnym flotom pojazdów dostawczych i osobowych, które pokonują codziennie setki kilometrów.

Te floty to serce niezależnego rynku motoryzacyjnego. Bez nich naprawy się opóźniają, pojazdy klientów stoją w warsztatach, a łańcuch dostaw się załamuje. Dlatego tak ważna jest nieprzerwana gotowość operacyjna pojazdów, czyli tzw. uptime. Dziś rynek aftermarketowy przyczynia się do zwiększenia dostępności ponad 24 milionów pojazdów flotowych w UE. To oznacza oszczędność 230 milionów godzin serwisowych rocznie.

Flota zdekarbonizowana? Tak, ale…

Nikt nie kwestionuje potrzeby działań na rzecz środowiska. Problem pojawia się, gdy ambitne cele klimatyczne zderzają się z twardą rzeczywistością operacyjną, zwłaszcza w małych i średnich przedsiębiorstwach.

Z badania przeprowadzonego przez FIGIEFA wśród niemal 100 operatorów rynku motoryzacyjnego wynika, że 95% z nich ocenia negatywnie wpływ propozycji Komisji na swoją działalność. Powody?

  • Brak infrastruktury ładowania, szczególnie w małych miejscowościach i na terenach wiejskich.
  • Zbyt długi czas ładowania, który zwiększa przestoje pojazdów i obniża produktywność.
  • Niewystarczający zasięg i ładowność pojazdów elektrycznych, które nie spełniają wymagań związanych z długimi trasami, dużym obciążeniem i intensywnym grafikiem.
  • Wysokie koszty inwestycji, szczególnie uciążliwe dla MŚP, związane z zakupem pojazdów oraz infrastrukturą ładowania.

Dla firm działających w logistyce, handlu czy serwisie, obowiązkowe kwoty ZEV to nie tylko wyzwanie – to ryzyko paraliżu.

– „Jak każda prywatna firma, nasze hurtownie części muszą starannie analizować opłacalność takich inwestycji. Ponieważ warunki umożliwiające sprawiedliwe korzystanie z pojazdów elektrycznych jeszcze nie istnieją, zwrot z inwestycji jest dziś zbyt niepewny. FIGIEFA uważa, że zapewnienie odpowiednich warunków to zadanie władz publicznych, ale nie Komisji, aby zmuszała firmy do nieodpowiednich inwestycji” – mówi Sylvia Gotzen, dyrektor generalna Międzynarodowej Federacji Niezależnych Dystrybutorów Motoryzacyjnych (FIGIEFA).

– Zrównoważona transformacja w transporcie to nie tylko kwestia celu, ale i drogi dojścia. Narzucanie obowiązkowych kwot zakupu pojazdów elektrycznych bez wcześniejszego przygotowania infrastruktury, rynku wtórnego oraz zaplecza serwisowego przypomina próbę budowy domu bez fundamentów. Jeśli chcemy, aby zmiana była skuteczna i trwała, musimy działać w sposób inkluzywny, uwzględniający różnorodność potrzeb przedsiębiorstw oraz realia rynkowe – szczególnie tych firm, które odpowiadają za codzienne funkcjonowanie logistyki i mobilności w Europie – dodaje Tomasz Bęben, prezes zarządu Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM).

Głęboko wierzymy, że Komisja Europejska nie zdecyduje się na wprowadzenie obowiązkowych poziomów liczby elektryków we flotach, mając na względzie konieczność zachowania konkurencyjności sektora rynku wtórnego.

Powiązane artykuły

OBSERWUJ NAS!

Facebook
YouTube
LinkedIn
Instagram
Tiktok

 

CZYTAJ NAJNOWSZY NUMER

Zapisz się do newslettera


Zrównoważony rozwój

Opinie

Po godzinach

Zapowiedź