piątek, 21 lutego, 2025
Strona głównaAktualnościMałgorzata Kulis, Volvo Trucks: Biznes to ludzie

Małgorzata Kulis, Volvo Trucks: Biznes to ludzie

Przeszło 12 lat na czele Volvo Truck Polska. Czy przywództwo ma płeć? Jak zarządza się dużą organizacją, również w sytuacjach kryzysowych? Jakie zmiany zaszły w branży TSL na przestrzeni ostatnich 30 lat? Z jakimi wyzwaniami trzeba będzie się mierzyć? Mówi Małgorzata Kulis, dyrektor zarządzająca Volvo Trucks Polska.

„Kobieta Biznesu roku 2024”. Czy to jest ważny dla Ciebie tytuł? Małgorzata Kulis

Bardzo ważny. To dowód na to, że ktoś mnie dostrzegł, że robię coś dobrze, że to co robię, ma sens… Ja zawsze podkreślam, że ważni są ludzie. Biznes bez ludzi nie istnieje. Najpierw są ludzie, a później, dopiero wskaźniki, które mierzą ten biznes. Bardzo w to wierzę i myślę, że to gdzieś zostało dostrzeżone.

Zostałaś dostrzeżona jako kobieta, jako człowiek, jako biznesmenka?

Akurat ten plebiscyt dostrzega kobiety stojące za sterami biznesów. Są dwie kategorie dotyczące firm: do 50 mln zł obrotu i powyżej 50 mln zł obrotów, w których są nominowane kobiety nimi zarządzające. Oprócz tego są też niezależne kategorie: Kobieta Biznesu i Kobieta Biznesu – działalność społeczna. Ja zdobyłam tytuł Kobiety Biznesu, czyli rzeczywiście dostrzeżono mnie jako kobietę lidera. Kobietę zarządzającą firmą w branży cały czas postrzeganej jako męska. To był plebiscyt czytelników.

Już sama nominacja była dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Absolutnie nie spodziewałam się, że ten plebiscyt wygram, a zatem wygrana tym bardziej cieszy. Natomiast myślę, że w Polsce jest wiele naprawdę wartościowych, mocno osadzonych w biznesie kobiet. Ta wygrana dla mnie samej była zastrzykiem olbrzymiej energii. Takiej, która dodaje mi skrzydeł i pozwala, żeby patrząc wstecz, pomyśleć sobie, że robię coś dobrze.

To chyba bardzo dobre podsumowanie 12 lat przywództwa w Volvo Trucks Polska? Co wydarzyło się w tym czasie?

Myślę, że przede wszystkim ten czas bardzo szybko upłynął. Ciągle jeszcze pamiętam ten moment, kiedy Tom Jörning przedstawił mnie jako nową dyrektor zarządzającą w 2012 roku. Mam wrażenie, że wsiadłam do pociągu, ten pociąg ruszył i cały czas pędzi. Myślę, że to też dlatego, że ten okres zbiegł się z wieloma ciekawymi zmianami biznesowymi, ekonomicznymi i dotyczącymi branży transportowej. Do tego doszła rewolucja technologiczna. W 2012 roku prezentowaliśmy nową odsłonę FH, czwartą generację, a w niej dużo elektroniki. Wtedy, pamiętasz, mówiliśmy o takiej kosmicznej technologii…

Pamiętam ten nowy kształt kabin. Były takie opływowe, wydawały się wtedy bardzo nowoczesne, futurystyczne…

Dokładnie tak. A dzisiaj mówimy o elektromobilności i o wodorze. Mamy zupełnie inne wyzwania. Oczywiście zawsze naszą misją będzie dostarczanie najlepszych rozwiązań transportowych naszym klientom. W swoich wartościach mamy ochronę środowiska. To zawsze było dla nas bardzo ważne, ale teraz szczególnie… A w tym momencie, kiedy mówi się o tym, że jesteśmy ostatnim pokoleniem, które coś jeszcze może zmienić dla planety, tę misję traktujemy jeszcze poważniej. Mamy swoje zobowiązania i misję zero. Chcemy dążyć do tego, żeby w 2040 roku wszystkie nasze pojazdy były zeroemisyjne. W związku z tym w 2030 r. co drugi pojazd wyjeżdżający z fabryki ma być niskoemisyjny. To duże wyzwanie, ale też jest to bardzo pasjonujące.

Ciągle coś nowego się dzieje. Wyzwań nie brakuje. Cykl koniunkturalny też jest sinusoidalny, więc nigdy nie było nudno. Czas zawsze szybko mijał i dlatego mam wrażenie, że te 12 lat upłynęło bardzo, bardzo szybko. Absolutnie nie mam poczucia, że ta praca jest monotonna, że chciałabym jakiś dodatkowych wyzwań, bo wyzwań mi nie brakuje. Mam cudowny zespół, znam rynek, znam klientów. To daje też bardzo dużo tego ludzkiego aspektu, bardzo pozytywnego. Tak jak powiedziałam, bardzo mocno wierzę w to, że biznes to relacje i to przede wszystkim ludzie. Sukcesy, które celebrujemy, zawsze są wypadkową działania wielu zaangażowanych ludzi, wielu przygotowań, wielu projektów, które czasami tworzy się od zera. Kiedy one wychodzą na światło dzienne, można je wprowadzać w życie, realizować, to jest olbrzymia satysfakcja. I to daje znowu kolejny zastrzyk adrenaliny i energii do tego, żeby sięgać po więcej.

Gdy podejmowałaś się tego wyzwania, bo myślę, że to było jakieś wyzwanie, spodziewałaś się, że będzie tak trudno, tak łatwo, że będzie tyle wyzwań? Co miałaś wtedy w głowie? Czy w ogóle o tym nie myślałaś?

Myślę, że jak zaczynałam, w 2012 roku przechodziłam z Volvo Financial Services do Volvo Trucks, to nie myślałam o tym, że będzie trudno. Pierwszy rok mojej pracy tutaj, pokazał, że jednak wyzwań, których nie brałam pod uwagę, było więcej. Miałam świadomość tego, że na wielu rzeczach się nie znam. Nie jestem osobą techniczną. Nigdy nie miałam doświadczenia w zarządzaniu siecią serwisową. Było więc dla mnie wiele nowych zagadnień i procesów, które musiałam poznać i głębiej w nie wejść. Natomiast nie sądziłam, że stereotyp zawodu kobiecego i męskiego, będzie tak mocno uwierał.

Musiałam zmierzyć się z próbą, której mnie poddano. Zarówno wewnątrz organizacji, jak i oczywiście na zewnętrz, na rynku. Mówiłam już o tym wiele razy. Potraktowałam to jako takie wyjście poza strefę komfortu. Swego rodzaju wyzwanie. Nigdy tego nie brałam jakoś bardzo osobiście do siebie. Zawsze to traktowałam w kategoriach takiej trochę obserwacji socjologicznej. Wiedziałam, że ja sobie poradzę. Uważałam, że muszę się po prostu z tym zmierzyć, ale wyjdę z tego silniejsza. I sądzę, że to mi się całkiem sprawnie udało.

Myślę, że ja nigdy nie będę udawać, że jestem osobą super techniczną, ani że jestem alfą i omegą w każdej dziedzinie. Nie, nie jestem.

Ale też żaden mężczyzna nie jest.

No właśnie. To jest też coś, co my kobiety mamy gdzieś tam zaszyte. Zawsze mierząc się z wymaganiami, sprawdzamy, czy my faktycznie mamy wiedzę, doświadczenie w danej dziedzinie. Panowie podchodzą do tego z większym dystansem. Jak spełniają 30% kryteriów, to już czują się predestynowani, żeby realizować się w danym obszarze. Kobiety są bardziej pragmatyczne. Same stwarzamy sobie wiele barier, bo chyba mamy takie wrodzone dążenie do doskonałości. I te bariery nas ograniczają.

Jednak z drugiej strony, czy to nie jest też tak, że my sobie podnosimy poprzeczki coraz wyżej, bo cały czas jesteśmy egzaminowane i musimy udowadniać swoje umiejętności? Może gdyby nie oceniano naszych kompetencji przez pryzmat kobiecości, nie byłybyśmy dla siebie tak surowe? Małgorzata Kulis

To prawda. Rzeczywiście szklany sufit wciąż istnieje. Wciąż mamy podziały na to, co jest zawodem dla kobiety, a co jest zawodem dla mężczyzny. I choć od wielu lat mówimy o równouprawnieniu, o tym, że są już badania potwierdzające, że środowiska różnorodne, inkluzywne, pracują wydajniej, osiągają lepsze wyniki, dostrzegają więcej sygnałów z rynku, szybciej reagują, to jednak wciąż stereotypy i ograniczenia funkcjonują. Choć myślę, że dzisiaj młodzi ludzie, którzy stopniowo zaczynają zdobywać swoje doświadczenia zawodowe, są inni. Dla nich nie ma już tych ograniczeń i stereotypów. Co więcej, oni chcą pracować dla organizacji nowoczesnych, takich, które są otwarte właśnie na inność, na różnorodność, na łączenie najróżniejszych punktów widzenia. Myślę więc, że jest szansa, że w najbliższych latach te stereotypy będą coraz bardziej odchodzić do lamusa, wygasać.

Małgorzata Kulis, dyrektor zarządzająca Volvo Trucks Polska
Małgorzata Kulis, dyrektor zarządzająca Volvo Trucks Polska i Marek Zentara, dyrektor zarządzający VFS Usługi Finansowe podczas uroczystej gali z okazji 30-lecia obydwóch firm.

W minionym roku Volvo Trucks Polska obchodziło swoje 30-lecie. Uroczystości z tym związane poprzedziła plotka, która obiegła całą branżę. Znasz tę plotkę? Dotyczyła ona twoich planów zawodowych. Mówi się, że w każdej plotce jest trochę prawdy? Jak to wygląda w tym przypadku?

Generalnie, co jakiś czas krążą różne plotki. Bardzo mocno się od nich dystansuję. Ta konkretna rzeczywiście zatoczyła większe koło.

Nie wiem, kto był pomysłodawcą, ale efekt był imponujący. Wszyscy spodziewali się, że podczas jubileuszowej gali ogłosisz swoje odejście…

Nie wiem skąd się wzięła ta plotka. Nie był to żaden zabieg PR-owy i nie było to wykreowane przeze mnie.

Z tego co mówisz, jesteś spełniona w tym, co robisz. Małgorzata Kulis

Jestem. Nawet bardzo. Małgorzata Kulis

Nie wyczuwam w naszej rozmowie, żebyś miała ochotę coś zmienić. Nie znudziłaś się jeszcze?

Ja na pewno nie. W ciągu ostatnich 12 lat zarządzałam również regionem 6 krajów, dwoma markami. W międzyczasie pojawiło się więc dużo dodatkowych wyzwań. Dziś bardzo cieszy mnie to, gdzie jestem i czym się zajmuję.

Czy taki okres zarządzania jedną firmą to zaleta czy wada dla osoby zarządzającej i organizacji?

Czy to jest dobre dla organizacji, należałoby zapytać moich kolegów albo moich szefów, co oni o tym myślą. Natomiast ja z ręką na sercu mogę powiedzieć, że mnie ta praca wciąż pasjonuje. Ciągle dzieje się coś innego. Uczymy się nowych rzeczy, mierzymy się z nowymi wyzwaniami. Czasami są to sprawy tak nieprzewidywalne i nieoczekiwane, że wcześniej nawet nie można było sobie wyobrazić czy pomyśleć, że coś takiego się wydarzy. Kto z nas przypuszczał, że dotrze do nas pandemia z Chin? Chorób było już bardzo dużo…

A w ciągu kilku tygodni wszystko się zmieniło. Zamknęła się praktycznie cała Europa, cały świat można powiedzieć na chwilę się zatrzymał. Tego nikt się nie spodziewał. Co więcej, wywołało to analizy i prognozy zapowiadające, co się wydarzy. Spekulowano, że będzie to największy w dziejach ludzkości kryzys, będzie trwał wiele lat, kraje się z tego nie dźwigną, firmy zbankrutują. Spodziewano się długiego kryzysu w kształcie literki L. Mówiono, że to spowoduje bardzo duże zmiany w kolejnych latach.

No i co? Na pewno pandemia otworzyła oczy wielu firmom. Sytuacja, która się wydarzyła, była nieprzewidywalna i zmusiła w zasadzie prawie wszystkie przedsiębiorstwa do tego, żeby na jakiś czas przejść na system pracy zdalnej. Myślę, że dla wielu osób było wcześniej niewyobrażalne, że tak można pracować.

Dla pracowników czy dla zarządzających?

Myślę, że bardziej dla zarządzających. Oczywiście są pewne działania, których nie można przenieść do domu, np. obsługi klientów świadczonej przez nasze serwisy. Robiliśmy więc wszystko, co możliwe, żeby zabezpieczyć zdrowie naszych pracowników, ale też zapewnić ciągłość pracy serwisu. Myślę, że świetnie nam się to udało. Żaden serwis nie został zamknięty nawet na jeden tydzień. Wspieraliśmy też kierowców, którzy nas odwiedzali. Można powiedzieć, że Polska w pewien sposób była wygraną w tej pandemii. Wiele krajów całkowicie się zamknęło, a nasze firmy transportowe jeździły cały czas.

Nasze biuro pracowało z domu. Codziennie mieliśmy krótkie odprawy w ramach teamu zarządzającego i później wszyscy menadżerowie ze swoimi zespołami. Myślę, że tę lekcję odrobiliśmy wzorowo. To też dało mi wiele pozytywnego spojrzenia na to, jak silną i zaangażowaną kulturę organizacyjną stworzyliśmy razem. To był egzamin, który firma zdała celująco.

To też pokazało, że nie zawsze musimy stać nad pracownikiem, żeby on wykonywał swoją pracę. Przeważnie pracownik doskonale wie, co ma robić.

Tak jest. Pozytywnie zaskoczyło mnie również to, że ludzie bardzo szybko chcieli wrócić do biura. Musieliśmy wręcz stwarzać listy dyżurów, żeby nie było nas za dużo na raz. Pracowaliśmy więc w systemie hybrydowym. Ale to nie było regułą. Część firm do dzisiaj ma problem z tym, że pracownicy wolą pracować w domu. W dużej mierze zależy to od tego, jakie środowisko pracy tworzymy. Jeżeli ludzie czują, że są częścią czegoś większego i rozumieją, że jesteśmy systemem naczyń połączonych, tworzymy społeczność, która lubi ze sobą być, która rzeczywiście daje ludziom poczucie, że to co robią jest ważne, że mają wpływ na to, co robią, że mają swój bardzo duży udział w osiąganiu codziennych wyników, wówczas też chcą ze sobą przebywać, chcą się wymieniać doświadczeniami i też chcą wracać do biur.

My utrzymaliśmy system pracy hybrydowej z pracą w domu raz w tygodniu. Oczywiście zdarzają się sytuacje, kiedy pracownik z jakichś powodów prosi o to, żeby pracować częściej z domu i to też jest do ustalenia.

To też stworzyło nowe możliwość ludziom, którzy wolą pracować w samotności.

Tak, na pewno jest wiele takich stanowisk, gdzie praca zdalna pomaga ludziom w skupieniu. Może być bardziej efektywna.

Rozumiem, że pandemia pokazała siłę przywództwa długoterminowego. Jeżeli zarządzający zna firmę od podszewki, dobrze zna ludzi, to w sytuacjach kryzysowych, lepiej sobie radzi. Czy to jest ten plus długiego zarządzania jedną organizacją?

Myślę, że na pewno w sytuacjach trudnych ludzie oczekują lidera, któremu mogą zaufać. Wówczas jest jak w wojsku. Trzeba dać wytyczne, jak teraz będziemy funkcjonować. Wiadomo, że to była sytuacja nowa i trudna dla wszystkich. Myślę więc, że ludzie oczekiwali jasnych wskazówek. Chcieli wiedzieć, w jakim trybie pracujemy i też co jest dla nas dzisiaj priorytetem. Tutaj rzeczywiście znajomość firmy, trwałość i siła naszego zesłu, na pewno pomogło.

Jesteś jednym z nielicznych liderów na rynku w naszej branży, jeżeli chodzi o importerów ciężarówek, który jest tak długo na takim stanowisku. Pod wieloma względami, przynajmniej w moich oczach, jesteś wyjątkowa. Byłaś pierwszą Polką, która objęła takie stanowisko w naszej branży. Byłaś też pierwszą kobietą pełniącą taką funkcję. Jesteś osobą najdłużej piastującą to stanowisko i myślę, że nikomu nie przychodzi do głowy, że mogłoby być inaczej. Jesteś otwarta na nowe wyzwania. Mówiłaś, że miałaś świadomość, że nie wiesz wszystkiego, a sprawiasz wrażenie jakbyś wszystko wiedziała. Znała branżę na wskroś. Świetnie orientowała się na rynku pojazdów ciężarowych, doskonale poruszała się wśród ludzi i w biznesie. Jesteś dobrą reklamą nas, kobiet, o co wciąż trudno…

Myślę, że ważne jest, jak promujemy kobiety. Często jestem proszona o branie udziału w programach dla kobiet – przyszłych liderek. Zawsze wówczas podkreślam, że jestem dumna z tego, co osiągnęłam. Ale też nie chcę, żeby ktokolwiek uważał, że osiągnęłam coś dlatego, że ktoś zdecydował, żeby mnie jako kobietę promować na tym stanowisku. Wciąż wierzę, że nie zaproponowano by mi tej roli, gdyby nie uważano, że się sprawdzę. Chcę wierzyć w to i wierzę, że jestem tu gdzie jestem i jestem tak długo, bo jestem dobra i potrafię też sprawiać, aby ludzie przy mnie czuli się dobrze i się rozwijali.

Małgorzata Kulis, dyrektor zarządzająca Volvo Trucks Polska
Małgorzata Kulis, dyrektor zarządzająca Volvo Trucks Polska

Jesteś w tym miejscu, ponieważ jesteś dobra w tym, co robisz. I nie dlatego, że jesteś kobietą, tylko dlatego, że jesteś profesjonalnym menedżerem.

Mogę być dobra w tym, co robię, bo pasjonuję się tą pracą. Ona daje mi wiele satysfakcji. Kocham to, co robię. Kocham ludzi, z którymi pracuję. Dla mnie ta praca to coś więcej niż tylko praca. To jest misja, to jest moja misja. Spełnienie. Ja tu odnalazłam moją drugą rodzinę. Z perspektywy tylu lat można powiedzieć, że znam prawie każdego pracownika. Wiem o nich bardzo dużo. Wiem, jaką drogę przeszli. Promowałam wielu dzisiejszych liderów w tej organizacji. I też pamiętam, że część wyborów była postrzegana jako kontrowersyjna, a na koniec okazywała się bardzo dobrym wyborem. Oczywiście nie chcę powiedzieć, że jestem nieomylna, bo nie ma ludzi nieomylnych.

Moją silną stroną są trzy rzeczy. Jedną z nich jest intuicja. Mam intuicję do ludzi. Kolejna to empatia. Ja naprawdę, wbrew opinii, że jestem Margaret Thatcher Volvo Trucks, jestem osobą bardzo, bardzo empatyczną. Daję ludziom 100% kredyt zaufania. Oczywiście, jeżeli ktoś ten kredyt sprzeniewierzy, nadużyje go, no to mam z tym potem problem. Generalnie jednak wierzę w ludzi i myślę, że oni to czują. Przychodzą, opowiadają o często trudnych sprawach, ale też najczęściej mają już rozwiązania, które sami kreują. Myślę, że taki powinien być lider. Angażujący, ale też dający pola na własne rozwiązania, bo to oni sami lepiej często znają sposoby na najlepsze wyniki. Natomiast trzeba nakreślać szerszą perspektywę i pokazywać, po co to robimy.

Należy też dostosować styl zarządzania do sytuacji. W trudnych momentach czasami trzeba przejść na bardziej autokratyczny, co nie oznacza dyktatury.

Chodzi o to, żeby kierunek wówczas był jasny. Generalnie ja swoją funkcję postrzegam w kategorii służenia innym, odkrywania w ludziach potencjału i uwalniania go. Pokazywania współpracownikom, że mogą osiągać wyniki, potrafią robić rzeczy dobrze i przyłapywać ich na tym, co robią dobrze. W tym kontekście to naprawdę może być bardzo pasjonująca praca. Moja trzecia siła to dystans do samej siebie, mam go dużo i bardzo często mi to pomaga w życiu.

Czy przywództwo ma płeć?

Według mnie nie. Myślę, że dobrym przywódcą może być zarówno kobieta, jak i mężczyzna. Ważna jest empatia, przygotowanie, zdolność przyznania się do błędu, zdolność do zmiany postrzegania czy opinii na podstawie argumentów, które rzeczywiście dają szerszą perspektywę. Samoświadomość jest bardzo ważną cechą dobrego lidera. Każdy z nas ma mocniejsze i słabsze strony. Musimy rozumieć i znać swoje mocne strony, ale też mieć świadomość i rezerwę do tego, w czym mocni nie jesteśmy. Żeby nie próbować udowadniać na siłę, że jesteśmy najlepsi we wszystkim, bo bardzo szybko się zdemaskujemy. Samoświadomość pozwala nam mieć dystans do wielu rzeczy. Jeżeli zdajemy sobie sprawę, że czegoś nie wiemy, nie lubimy, źle się w czymś czujemy, to będziemy to otwarcie komunikować i korzystać z wiedzy specjalisty w danej dziedzinie. Nie ma w tym nic złego. To uczciwsze, efektywniejsze i dojrzałe. Samoświadomość jest bardzo ważną cechą prawdziwego, dobrego lidera.

Trzeba jednak uważać, żeby samoświadomości nie pomylić z autentycznością. Autentyczność może nas blokować, np. gdy uzasadnimy swoje działania tylko tym, jacy jesteśmy. Ale ona też jest ważna. Jeżeli oczekujemy czegoś, czy komunikujemy coś, a robimy coś zupełnie inaczej, to dla ludzi przestajemy być wiarygodni. I empatia, o której mówiłam. Bez empatii dzisiaj, szczególnie w pracy z młodszymi pokoleniami, ciężko będzie zarządzać. Jeżeli ktoś nie jest empatyczny, to z pokoleniem już nawet nie milenialsów, ale zetek, będzie mu ciężko. Małgorzata Kulis

Musimy rozumieć, że jesteśmy pokoleniem ludzi, dla których praca była bardzo ważnym aspektem życia. Młode pokolenie jest inne. Dla nich życie jest bardzo ważne, a praca jest narzędziem do tego, żeby w tym życiu funkcjonować.

Na przestrzeni ostatnich 30 lat zmienili się nie tylko pracownicy, ale też biznes transportowy i obyczaje nim rządzące. W jakim kierunku branża TSL będzie podążać? Jakie największe wyzwania przed nami?

Na przestrzeni tych 30 lat staliśmy się liderem rynku przewozów międzynarodowych, a teraz tracimy tą pozycję. Natomiast w wielu wypadkach przypinano nam łatkę tego, ja sama mierzyłam się z tym w dyskusjach z kolegami z innych rynków, że pozycję lidera zbudowaliśmy na niskich marżach, czyli niższych kosztach prowadzenia biznesu. Myślę, że w ostatnich latach te różnice zaczęły się zacierać. Pakiet mobilności i najróżniejsze regulacje rynków Europy Zachodniej, czy samej Unii Europejskiej doprowadziły do tego, że zarobki kierowców mocno się wyrównały.

Każda firma ma określony poziom kosztów operacyjnych, poniżej których nie jest w stanie zejść. Dzisiaj możemy obserwować, że branża mocno się konsoliduje i to jest też pochodna tych wszystkich regulacji, które weszły w życie. W transporcie międzynarodowym skala działalności może oznaczać optymalizacje kosztowe. W związku z tym dzisiaj dużym wyzwaniem dla mniejszych firm transportowych stają się koszty i dostępność przyzwoitych stawek przewozowych. Najbardziej cierpią dzisiaj małe firmy. Wszystko w łańcuchu dostaw podrożało, natomiast stawki transportowe tak proporcjonalnie jak inne koszty niestety nie rosły.

Dodatkowo olbrzymim wyzwaniem są dzisiaj Chiny. W zasadzie dotyczy to każdej branży. Towary z Chin zaczynają zalewać Europę w coraz większym stopniu. I nie wszystko jest słabe jakościowo. Chińczycy zrobili olbrzymi progres. Myślę, że trochę ich wyhamowała pandemia, ale teraz zaczynają dość agresywnie wchodzić na rynek. Tutaj pojawia się pytanie, jak Unia Europejska na to zareaguje? Trochę brakuje dzisiaj protekcjonizmu. Jeżeli zdecydujemy się pewne wymogi doprecyzować, to eksporterom wzrosną koszty. Na pewno to będzie duże wyzwanie dla branży.

Czy chińskie pojazdy ciężarowe są dzisiaj zagrożeniem dla europejskich producentów? Małgorzata Kulis

Niewątpliwie będzie to dla nas wyzwanie, dlatego że każdy liczy koszty. Natomiast myślę, że mniejsze, niż w pojazdach osobowych. Pojazdy użytkowe muszą jeździć, muszą być w pełni dyspozycyjne, muszą zarabiać pieniądze. Dopóki sieć serwisowa, dostępność części nie będzie na takim poziomie, jak to jest w markach obecnych na rynku europejskim, to oczywiście pojawią się pierwsi śmiałkowie, którzy spróbują, ale nie będzie to duża skala. Patrzę jednak na Amerykę Południową i na branżę autobusową. Tam Chińczycy dość agresywnie wchodzą na rynek. Małgorzata Kulis

Jakie jeszcze wyzwania przed nami?

Digitalizacja i sztuczna inteligencja. Digitalizacja nie jest najmocniejszą stroną branży. Oczywiście jest sporo bardzo nowoczesnych podmiotów, natomiast wciąż wiele firm pod tym względem kuleje. Czasami ciężko jest nawet wysłać maila, co wydaje się niemożliwe w dzisiejszych czasach, ale takie firmy nadal funkcjonują. Digitalizacja przyspiesza i Europa Zachodnia też jest bardzo mocno zaawansowana pod tym względem. Oczywiście digitalizacja ma tyle samo dobrych, co i niebezpiecznych stron. Tutaj przede wszystkim chodzi o cyberbezpieczeństwo, co też wiąże się z dodatkowymi kosztami odpowiednich zabezpieczeń. Małgorzata Kulis

My mierzymy się z nowymi technologiami. Jako Volvo jesteśmy liderem elektromobilności i chcemy nim pozostać. Wierzymy jednak, że przyszłość to nie tylko pojazdy elektryczne. Będzie miejsce zarówno dla pojazdów bateryjnych, jaki i z ogniwami wodorowymi. Przyszłością transportu będą też silniki spalinowe napędzane biopaliwami. Czy to zielonym wodorem, jak on już będzie i jego produkcja będzie odpowiednio tania, czy też biogazem i HVO. Różnorodność w zależności od aplikacji.

W strefach miejskich i powtarzającym się transporcie między magazynami myślę, że bardzo dobrze sprawdzą się pojazdy elektryczne. Natomiast dłuższe dystanse to docelowo pewnie wodór. Łącznikiem w okresie przejściowym przez najbliższe 10–15 lat będzie gaz, a dokładnie biogaz i dlatego my cały czas inwestujemy w rozwój naszych pojazdów LNG. Obecnie jest sporo projektów na budowę biogazowni i w najbliższym czasie powstanie ich dużo. Wesprze to oba segmenty. Zarówno biogaz jako paliwo, jak i biogaz używany do produkcji prądu, który będzie zielony i będzie mógł być łatwo przesyłany. Takim prądem będą mogły być zasilone pojazdy elektryczne. Jesteśmy więc przygotowani na różne scenariusze i wierzymy, że przyszłość ograniczonej emisyjności będzie wielopłaszczyznowa. Małgorzata Kulis

Dziękuje za rozmowę.

Rozmawiała Katarzyna Dziewicka

Powiązane artykuły

OBSERWUJ NAS!

Facebook
YouTube
LinkedIn
Instagram
Tiktok

 

CZYTAJ NAJNOWSZY NUMER

Zapisz się do newslettera


Zrównoważony rozwój

Opinie

Po godzinach

Zapowiedź