Azjatycka konkurencja rośnie, ale Polska pozostaje drugim największym eksporterem zniczy na świecie. Znicze kupowane są w Polsce regularnie, szczególnie w okolicy 1 listopada. Eksperci Akcenty przeanalizowali dane, które wskazują, że w 2024 roku sprzedaż zagraniczna zniczy przyniosła nam 727 mln euro.
Przekłada się to na 16% udziału w globalnym rynku. To daje Polsce niekwestionowane 1. miejsce w Europie. Globalnie wyprzedzają nas jedynie Chiny, ale po piętach depcze nam Wietnam. Najwięcej polskich zniczy trafia do Niemiec, Holandii i Rumunii, ale i na rodzimym rynku kupowane są chętnie. Po importowane sięgamy rzadko.
„Kiedy rok temu analizowaliśmy dane, dystans dzielący Polskę i Chiny był zdecydowanie mniejszy niż obecnie. Widać, że Państwo Środka umacnia swoją pozycję, a dodatkowo na horyzoncie pojawił się nowy konkurent, jakim jest Wietnam. To kolejny azjatycki producent, który notuje dynamiczny wzrost i już dziś ma wynik porównywalny z naszym.” –
mówi
Radosław Jarema, dyrektor polskiego oddziału Akcenty.
Radosław Jarema podkreśla, że w Europie Polska pozostaje absolutnym liderem. Druga w rankingu Holandia jest daleko za nami, co świadczy o sile naszej pozycji na rynku unijnym. Przyszłoroczne wyniki będą kluczowe, bo układ sił może się jeszcze zmienić. Wpływ mogą mieć nie tylko preferencje konsumentów, ale także polityka handlowa, np. relacje celne na linii USA–Chiny. Warto jednak pamiętać, że polskie znicze to w dużej mierze rzemiosło, cenione za jakość i trwałość, co pozostaje przewagą nad produktami azjatyckimi.
Polskie znicze cieszą się stałym zainteresowaniem
Z danych International Trade Center (ITC) wynika, że eksport polskich zniczy w 2024 roku osiągnął 727 mln EUR, co odpowiada 16,2% udziału w światowym rynku. Utrzymaliśmy tym samym 1. miejsce w Europie i bardzo mocne 2. w światowym rankingu. Spadek względem poprzedniego roku wyniósł zaledwie 3%, co oznacza, że popyt na nasze produkty pozostaje stabilny i wciąż silny.
Najwięcej polskich zniczy trafia do Niemiec, gdzie sprzedaż wyniosła 240,1 mln EUR (+2% rdr.). Drugim rynkiem jest Holandia, która kupiła od nas znicze za 68,4 mln EUR (-15% rdr.). Trzecie miejsce zajmuje Rumunia z wartością importu 50,5 mln EUR. Kolejne są Belgia (48,9 mln EUR, -7% rdr.) oraz Czechy (40,6 mln EUR, -2% rdr.).
Co z konkurencją?
Globalny rynek pokazuje jednak, że konkurencja w tej branży nie śpi. Chiny w 2024 roku sprzedały znicze o wartości 946 mln EUR (+8% rdr.). To daje im 21% udziału w rynku i pozycję niekwestionowanego lidera. Największym zaskoczeniem okazał się Wietnam. Tamtejszy eksport sięgnął 718 mln EUR, co oznacza aż 62% wzrost rdr. W rezultacie kraj ten niemal zrównał się z Polską, osiągając udział w globalnym eksporcie na poziomie 16,1%.
Wolimy polskie produkty
Atutem polskiego rynku pozostaje fakt, że jesteśmy samowystarczalni i w niewielkim stopniu uzależnieni od importu. Saldo handlowe w kategorii zniczy w 2024 roku wyniosło +615 mln EUR, co oznacza bardzo wysoką nadwyżkę. Polska eksportuje więc znacznie więcej niż sprowadza. Jeśli już importujemy, to głównie z Chin. Wartość chińskich zniczy, które trafiły do naszego kraju, sięgnęła 68,4 mln EUR, czyli wciąż ułamek naszego eksportu. Jednak i tutaj widoczna jest rosnąca dynamika – import z Państwa Środka zwiększył się o 28% rok do roku.
– Pozytywnym sygnałem jest fakt, że konsumenci w Polsce wybierają rodzime produkty, które cieszą się renomą i są kojarzone z dobrą jakością. Polscy eksporterzy muszą jednak pamiętać, że konkurencja rośnie, zwłaszcza ze strony producentów azjatyckich, którzy zyskują przewagę skalą produkcji. Polska branża zniczy ma wszelkie atuty, by utrzymać pozycję w światowej czołówce, ale droga do dogonienia Chin może stać coraz trudniejsza. Istotnym czynnikiem pozostaje także ryzyko walutowe, które przy obecnych napięciach geopolitycznych może wpływać na rentowność eksportu. Dlatego warto korzystać z narzędzi zabezpieczających przed zmianami kursów – podsumowuje Radosław Jarema, dyrektor polskiego oddziału Akcenty.






