Rynek transportu towarowego wszedł w nową fazę. Wolumen przewozów rośnie, jednak w wolniejszym tempie niż w roku ubiegłym. Zdaniem analityków taki trend utrzyma się w kolejnych latach. Zmiany geopolityczne wskazują, że rynek wchodzi w okres niepewności.
Kuczem do sukcesu ma być zdolność do analizy otoczenia biznesowego oraz podejmowania wyważonych i świadomych decyzji. Jak kształtuje się sytuacja na rynku transportu drogowego i co będzie ważne dla jego przyszłości? Komentuje ekspert firmy Girteka, Tomas Šilinikas.
Dwa razy więcej zapytań
Tomas Šilinikas, dyrektor ds. sprzedaży regionalnej i cen w Girtece wyjaśnia, że wszystkie mierzalne wskaźniki wskazują na rozgrzanie europejskiego rynku transportu towarowego. Wymownym sygnałem jest liczba zapytań o przewozy spotowe. Obecnie jest ich niemal dwukrotnie więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
To pokazuje, że popyt rośnie, co potwierdzają też rosnące ceny przewozów spotowych. Jednocześnie widać, że klienci kontraktowi utrzymują wysokie wolumeny przewozów, a firma działa blisko maksymalnych mocy przewozowych.
Ekspert przypisuje ten wzrost kilku czynnikom. Po pierwsze – recesja po pandemii. Dużo firm zbankrutowało, inne zmniejszyły floty, wiele straciło pracowników. Liczba bankructw w sektorze transportu i magazynowania wzrosła o 180%, a skutki są odczuwalne do dziś.
Kolejnym ważnym czynnikiem jest wzrost eksportu z Niemiec i krajów Beneluksu do Stanów Zjednoczonych. Zmiany taryf celnych wprowadzonych przez Donalda Trumpa, wywołały niepewność i skłoniły firmy do szybkich działań. Dynamika rynku jest w większym stopniu kształtowana przez czynniki geopolityczne niż konsumpcję krajową.

Kruche ożywienie gospodarcze w Europie
Transport towarowy można traktować jako barometr aktywności gospodarczej. Trendy w logistyce wskazują na kierunek, w którym podążają inne sektory. Jak tłumaczy Tomas Šilinikas, dzieje się tak, gdyż przewoźnicy bezpośrednio reagują na zmiany w konsumpcji i produkcji. Obecnie kształtuje je jeden czynnik. Słaby wzrost gospodarczy. Choć gospodarka UE wykazuje pewne oznaki ożywienia, nadal osiąga wyniki poniżej potencjału. Prognozy dla poszczególnych krajów są różne.
Po dostosowaniu taryf eksport nieznacznie spadł i od tego czasu powrócił do bardziej normalnych poziomów. Czy w ujęciu rocznym będzie dalej maleć — na razie trudno przesądzić.
Jeśli eksport osłabł, po wcześniejszym wzroście spowodowanym gromadzeniem zapasów w USA, ale produkcja nadal rośnie, to siłą napędową wzrostu jest konsumpcja krajowa. A rosnąca konsumpcja, niedobór kierowców, kryzysem przepustowości w transporcie, nieuchronnie prowadzi do braku dostępnych mocy przewozowych.
Tomas Šilinikas przewiduje, że Stany Zjednoczone pozostaną kluczowym partnerem handlowym Europy. Porozumienie handlowe sugeruje, że udało się uniknąć najczarniejszego scenariusza. Nawet jeśli wolumen wymiany handlowej spadnie, nie należy spodziewać się gwałtownego załamania. Większym powodem do niepokoju są inne ryzyka geopolityczne.
Jednocześnie, coraz bardziej pozostajemy w tyle za Chinami, które całkowicie dominują w zielonych technologiach i produkcji pojazdów elektrycznych. To wyzwanie dla konkurencyjności Europy w branży motoryzacyjnej i chemicznej.
W odpowiedzi UE zainicjowała „Zielony Ład”. Ponadto wprowadziła również ukierunkowane cła na import chińskich pojazdów elektrycznych. Nie jest to jednolita polityka, ale przemyślany krok. Wprowadza to jednak niepewność w sektorze logistycznym.
Jeśli cła ograniczą import z Chin, może to doprowadzić do wzrostu produkcji krajowej. Z drugiej strony, silna presja ze strony tańszych chińskich pojazdów elektrycznych może zmusić europejskich producentów do ograniczenia produkcji.
Stabilne kontrakty czy rentowność zleceń spotowych?
Rozgrzany rynek doprowadził też do wzrostu popytu na zlecenia spotowe. Przewozy realizowane w zależności od sytuacji rynkowej, a nie w oparciu o długoterminowe umowy. Takie zlecenia są bardziej dochodowe dla przewoźników, ale wiążą się z większym ryzykiem. Niektóre firmy koncentrują się niemal wyłącznie na przewozach spotowych. Wtedy, w okresach koniunktury, osiągają wyższe zyski. Jednak gdy rynek się kurczy, mają trudności.
Kontrakty nie są gwarancją sukcesu. Zapewniają stabilność, ale mogą też prowadzić do utraty okazji. Gdy umowy są podpisywane na rok, firmy muszą jak prognozować sytuację gospodarczą, dynamikę kosztów i inne czynniki.
Duża firma logistyczna może mieć 70–80% floty objętej kontraktami długoterminowymi (co zapewnia stabilną bazę) i przeznaczać pozostałe 20–30% na przewozy spotowe, co pozwala jej wykorzystać okresy wzrostu na rynku i zoptymalizować zyski. Taka strategia ogranicza ryzyko i jednocześnie zapewnia elastyczność.
W poszukiwaniu równowagi
Kolejnym czynnikiem mającym wpływ na branżę transportową, są zmiany klimatyczne. Zmiany sezonowe są już zauważalne, na przykład fale upałów zakłóciły eksport owoców z Hiszpanii.

Oznacza to konieczność większego skupienia się na warunkach przechowywania ładunków. To natomiast wpływa na zużycie paliwa. Podobnie jest w przypadku powodzi — trzeba je po prostu omijać, co wiąże się z dodatkowymi kilometrami. W przyszłości takie problemy będą miały coraz większe znaczenie.
Innymi słowy, warunki pogodowe i prognozy stają się kolejną zmienną, którą firmy logistyczne muszą brać pod uwagę. Według eksperta, sukces w tej branży zależy od zdolności przewidywania tego, co wydarzy się w perspektywie 6 do 12 miesięcy. Tylko w ten sposób można zrozumieć dynamikę gospodarczą i uniknąć błędów o poważnych, długoterminowych skutkach.
– Utrzymanie równowagi między długoterminowymi kontraktami a okazjami spotowymi jest dziś kluczowe. Trzeba zapewnić stabilność i zachować elastyczność, by móc korzystać z atrakcyjnych ofert. Należy wykorzystywać obecną sytuację, mając jednocześnie na uwadze przyszłość, ponieważ nie ma gwarancji, że obecne warunki się utrzymają – podsumowuje dyrektor ds. sprzedaży regionalnej i cen w Girtece.







