Czy amerykańskie cła zaszkodzą Europie? Wśród decyzji Donalda Trumpa w oczy rzuca się propozycja objęcia 50% cłem towarów sprowadzanych z Unii Europejskiej. Na razie wstrzymano ją do 9 lipca. Tak wysokie cła mogą mieć katastrofalny wpływ na sytuację ekonomiczną na kontynencie. Najwięcej stracić może transport, a wraz z nim polscy przewoźnicy i spedytorzy.
Unia Europejska jest największym partnerem USA w zakresie importu dóbr, którego skala w 2024 roku wyniosła 618 mld dolarów. W związku z tym nałożenie ceł może dotkliwie odbić się nie tylko na gospodarce unijnej, ale również amerykańskiej. Po stronie UE mowa o stratach rzędu 100 mld dolarów, czyli 0,5% PKB. Jak szacują eksperci, konsekwencje najmocniej odczują gospodarki Niemiec i Irlandii. Choć obliczone na wsparcie rodzimych firm, wysokie cła uderzą również w gospodarkę USA, zwiększając inflację o 0,4% i hamując wzrost PKB o -0,2%.
Co się odwlecze…
Decyzja o 50% podwyżce w praktyce nie oznacza wzrostu opłat o połowę, ale o średnio 30%. To ze względu na wyłączenia i szczególne warunki celne w stosunku do części towarów. Mimo to nadal mowa o trzykrotnej podwyżce, z 10% obowiązujących obecnie. Można jej uniknąć na drodze ustępstw, w tym zwiększenia skali importu z USA do Unii Europejskiej o kolejne 100 mld dolarów. Efekt negocjacji poznamy najpóźniej 9 lipca, gdy nastąpi odwieszenie nałożonych na UE ceł amerykańskich.
Czy amerykańskie cła zagrożą Polsce?
Głośno wyrażana sympatia polskich władz wobec USA nie przekłada się na zacieśnianie więzi gospodarczych – do tego kraju trafia 3,5% naszego eksportu. To jednak wartość bezpośrednia. Z uwzględnieniem transakcji pośrednich mowa o aż 6%, wynikających z roli, którą Polska odgrywa w europejskich łańcuchach dostaw. Dzięki temu USA jest drugim najważniejszym rynkiem zbytu dla polskich towarów po Niemczech.
– Gdy mowa o sektorach gospodarki, na cłach najmocniej straci produkcja, motoryzacja, przemysł farmaceutyczny oraz transport, który musi liczyć się z ograniczeniem liczby zleceń. Wraz ze zmniejszeniem eksportu do USA spadnie zapotrzebowanie na transport zarówno komponentów do produkcji towarów, jak i ich samych do docelowych hubów przeładunkowych. W centrum naszych rozważań znajduje się transport samochodowy, ale w kontekście eksportu do USA ogromną rolę odgrywa transport morski, któremu grożą jeszcze większe straty – mówi Jarosław Roślicki, Dyrektor Sprzedaży Korporacyjnej w Transcash.eu.
Konsekwencje dla branży TSL
Transport, spedycja i logistyka są bardzo wrażliwe na każde perturbacje związane z handlem międzynarodowym, ponieważ są ściśle zaangażowane w jego przebieg. Zwiększenie cła przez Amerykanów może mieć realny wpływ na spadek popytu na towary pochodzące z Europy. To pociąga za sobą zmniejszenie skali przewozów wykonywanych dla klientów, którzy eksportowali towary za ocean lub stanowili ogniwa pośrednie w tym procesie.
Jarosław Roślicki zauważa, że naturalną konsekwencją dla branży będą też zakłócenia w procesach dostaw. Ulegną one reorganizacji w związku z koniecznością poszukiwania nowych rynków zbytu i zmiany tras. To ogromne wyzwanie zwłaszcza dla spedytorów, którzy będą zmuszeni dostosować już istniejące harmonogramy do nowych realiów, dbając nie tylko o prawidłowy przebieg przewozów, ale też ich rentowność.
Wszystko to w oczywisty sposób przełoży się na kondycję finansową firm z branży TSL i narazi je na straty, których skalę trudno przewidzieć. To wpływa na duży niepokój wśród przedstawicieli sektora, co pokazało badanie Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Zgodnie z nim ponad 40% polskich firm spodziewa się, że zmiana polityki celnej wywrze istotny wpływ na ich działalność, a największe obawy w tym względzie wyraża właśnie branża transportowa.
Skutki podwyżek cła
Zwiększenie cła na towary importowane z UE do USA czasowo zawieszono. Jednak nadmiernym optymizmem byłoby założenie, że do podwyżek nie dojdzie. Branża TSL powinna już teraz przygotować się na ten scenariusz, żeby odczuć jego skutki w jak najmniejszym stopniu.
Jarosław Roślicki podpowiada, że kluczowe jest określenie skali zaangażowania w obsługę zamówień eksportowanych do USA i poruszenie tematu ceł z kontrahentami związanymi z tym rynkiem. W obecnej sytuacji dalsza współpraca może wymagać renegocjacji umowy. To pozwoli zabezpieczyć nasze interesy na wypadek radykalnej zmiany polityki celnej. Zerwanie współpracy na tym etapie byłoby wylaniem dziecka z kąpielą. Warto jednak zbadać tę kwestię i przeanalizować, w jaki sposób może wpłynąć na dalsze relacje biznesowe.
Zbyt duża zależność od transportu towarów trafiających na amerykański rynek w najbliższym czasie może okazać się ryzykowna. Warto więc dążyć do większej dywersyfikacji zleceń. Dla lokalnych przewoźników i spedycji Europa pozostaje najbardziej stabilnym rynkiem, dlatego racjonalnym posunięciem jest zwiększenie wolumenu zleceń wykonywanych na kontynencie.
Sposobem na minimalizację strat jest też zwiększenie efektywności obecnej działalności, w czym może pomóc inwestycja w technologie. Zaawansowane systemy TMS, telematyka skupiona na redukcji zużycia paliwa i pustych przebiegów czy cyfrowe systemy obiegu dokumentów sprzyjają redukcji kosztów codziennej działalności i lepszemu wykorzystaniu posiadanych zasobów w celu maksymalizacji zysków.
Płynność finansowa to podstawa
Pożądaną strategią w razie jakichkolwiek perturbacji ekonomicznych jest optymalizacja łańcuchów dostaw, szczególnie istotna dla spedycji. Poszukiwanie oszczędności i zwiększenie efektywności powinno być regułą w każdej firmie TSL. Ich rola rośnie, gdy na horyzoncie pojawiają się gospodarcze niepokoje. Jak przekonuje Jarosław Roślicki, podobnie działa wzmacnianie płynności finansowej firmy, która może okazać się kluczowa w wypadku nagłego spadku liczby zleceń.
Ekspert mówi, że w takiej z pomocą przychodzą usługi finansowe oparte na faktoringu, które zapewniają stały dopływ środków na konto. W przypadku eSkonta dla spedycji, dają możliwość opłacenia współpracy z przewoźnikami bez sięgania do własnej rezerwy finansowej.
Rola ceł odwetowych
Nie mniej ważny jest monitoring sytuacji i śledzenie informacji płynących zza oceanu. Ostatnie miesiące pokazały, że sytuacja jest niezwykle dynamiczna, a kolejną zmianę stanowisk przynieść może wynik negocjacji celnych na linii UE-USA. Warto też mieć na uwadze rozwój sytuacji w zakresie ceł odwetowych w wysokości 25%. Unia Europejska nałożyła je na część towarów importowanych z USA. Ich katalog na tę chwilę jest wąski (to m.in, jachty, soja czy drób), ale będzie się systematycznie poszerzał. To również może mieć wpływ na sektor TSL.