Chińska logistyka to broń niedoceniana przez Europejczyków. Chińczycy nie wygrywają z Europą wyłącznie „tanimi paczkami”, lecz także pełną kontrolą nad logistyką, technologią i ceną. Komentarz Arkadiusza Filipowskiego, prezesa zarządu polskiej firmy logistycznej Fulfilio.
Nawet zapowiadany na 2026 koniec zwolnień celnych nie zmieni faktu, że lokalni gracze mierzą się ze zintegrowanym logistycznym Goliatem. Azjatycki rynek dysponując technologią do zarządzania sprzedażą i dostawami może pozwolić sobie na bardzo agresywną politykę cenową. I tu lokalni operatorzy i sklepy internetowe nie mają dużych szans, aby być równorzędnym partnerem.
Logistyka siłą chińskich platform
Chińskie platformy (AliExpress, Temu, Shein, JD itp.) coraz szybciej budują własne magazyny i centra fulfillment w Europie. Dzieje się to m.in. w Belgii (hub Cainiao w Liège) oraz w Polsce. Dzięki temu łączą w jednym ręku wolumen produkcyjny z Chin, międzykontynentalny fracht, europejskie magazyny i systemy ostatniej mili. To pozwala im optymalizować koszty i czas dostaw w skali całego kontynentu, a nie pojedynczego kraju. Platformy te dysponują własną technologią do zarządzania sprzedażą, ceną, zapasem i logistyką. To umożliwia agresywną politykę rabatową oraz subsydiowanie części kosztów dostawy z marży na towarze lub z budżetów marketingowych. Przy bardzo dużych wolumenach uzyskują niższe stawki na frachcie i sortowaniu niż lokalne sklepy, co jeszcze pogłębia ich przewagę kosztową.
Zalety polskiego położenia
Polska z konkurencyjnymi kosztami magazynowania, dobrą dostępnością terenów i rosnącą bazą nowoczesnych centrów fulfillment dla e-commerce pozostaje jednym z najważniejszych hubów logistycznych Europy Środkowo-Wschodniej. Mamy strategiczne położenie między Niemcami, Skandynawią a Europą Południową. Mamy rozwinięta sieć drogowa i kolejowa. To sprawia, że z jednego polskiego magazynu można efektywnie obsługiwać wiele rynków UE.
Dla firm, które nie są częścią chińskich marketplaców, model „magazyn w Polsce, partner fulfillment oraz europejscy przewoźnicy” zapewnia najlepszy stosunek ceny do czasu dostawy. Szczególnie w cross-border e-commerce w regionie. To w tym segmencie polska logistyka jest faktycznie bardzo konkurencyjna. Często przewyższa efektywnością rozwiązania budowane przez pojedyncze sklepy na rynkach zachodnich.
Polska logistyka nie zawsze ma szanse
Problem zaczyna się tam, gdzie chińska platforma przenosi cały łańcuch dostaw do Europy i zarządza nim end-to-end. Krótko mówiąc: od kontraktu z chińską fabryką po dostarczenie paczki z europejskiego magazynu do konsumenta. Jeśli magazyn, system zamówień, transport, płatności i marketing są własnością jednego zagranicznego podmiotu, lokalny operator logistyczny staje się jedynie podwykonawcą o minimalnym wpływie na kształt oferty i marż.
W takim modelu trudno mówić o równej konkurencji. Różnica nie jest tylko w stawce za paletę czy paczkę. To również kontrola nad przepływem danych, decyzjach cenowych i dostępność towaru. To właśnie dlatego z perspektywy niezależnych operatorów i sprzedawców największym zagrożeniem nie jest „chińska paczka”. Problematyczna okazuje się chińska platforma z własną logistyką i magazynami w UE.
Od lipca małe paczki obejmie opłata
Tymczasowo ministrowie finansów UE podjęli nową decyzję. Od 1 lipca 2026 roku małe paczki o wartości do 150 euro trafiające do krajów Wspólnoty będą objęte stałą opłatą celną w wysokości 3 euro. Docelowo takie przesyłki będą objęte pełnymi procedurami celnymi i podatkowymi, co w praktyce oznacza brak zwolnienia z ceł. Taka zmiana może istotnie wpłynąć na modele biznesowe oparte na tanim, bezpośrednim imporcie. Dla części sklepów działających w formule dropshippingu oznacza to konieczność ponownej weryfikacji rentowności. Szczególnie w segmentach drobnej elektroniki, akcesoriów czy dekoracji wnętrz, gdzie marże są niskie, a konkurencja cenowa skrajnie agresywna.
Z drugiej strony dla europejskich e-commerce’ów korzystających z lokalnego fulfillmentu, może to być moment względnego wzmocnienia pozycji konkurencyjnej. Przede wszystkim skrócenia czasu dostaw, większej przewidywalności kosztów oraz lepszej kontroli doświadczenia klienta. Trzeba jednak podkreślić, że chińskie platformy wciąż dysponują przestrzenią do dalszego obniżania marż i subsydiowania sprzedaży. Dlatego zmiany celne nie zniwelują ich przewagi. Raczej wymuszą na europejskich graczach większą czujność, dywersyfikację źródeł towaru i budowę bardziej odpornego, długofalowego modelu biznesowego.
Dwutorowa rzeczywistość
Dla europejskich i polskich firm, które nie są częścią chińskich ekosystemów, optymalnym rozwiązaniem pozostaje wykorzystywanie Polski jako bazy logistycznej. Chodzi o lokalną obsługę, integracje IT i elastyczne modele obsługi wielu rynków naraz. Jednocześnie regulacje dyskutowane w UE, m.in. dodatkowe opłaty od przesyłek spoza Unii i promowanie konsolidacji w magazynach na terenie UE, mogą częściowo ograniczyć przewagę modeli opartych na bezpośredniej wysyłce z Chin, wzmacniając rolę europejskiej infrastruktury logistycznej.
W praktyce oznacza to dwutorową rzeczywistość. Dla niezależnych sprzedawców logistyka przez Polskę pozostanie najbardziej racjonalną i konkurencyjną ścieżką. Z kolei tam, gdzie w grę wchodzi w pełni zintegrowana chińska platforma z własną logistyką w UE, lokalni operatorzy będą konkurować głównie o rolę partnerów, a nie równorzędnych graczy.






